Irina Ross nie imponuje formą w końcówce tego roku.
Wczoraj w londyńskim klubie „Paradise” odbył się ostatni akustyczny
koncert piosenkarki. Dotychczas każdy jej występ był perfekcyjny, fani
opuszczali lokal zachwyceni i nikt nie żałował jej ciepłych pochwał. Nie od
dziś wiadomo, że Ross przykłada bardzo dużą wagę do swoich występów na żywo,
dlatego też bilety na koncerty zawsze rozchodzą się w zastraszająco szybkim
tempie. Wczoraj jednak było zupełnie inaczej, a fani – jako przyczynę spadku
formy – upatrują sobie nową miłość wokalistki, piłkarza Oliviera Giroud.
Wczorajszy występ na pewno na długo zapadnie w pamięć widowni
zgromadzonej w klubie. Najpierw musieli czekać na swoją idolkę pół godziny, aby
później wysłuchiwać jej fałszywych dźwięków. Ross zapominała teksty piosenek,
potykała się o kable mikrofonów i wzmacniaczy. Przez dwie godziny wydawała się
nieobecna i smutna.
Według świadków zaraz po koncercie Ross wsiadła do swojego samochodu i
odjechała w kierunku centrum miasta.
Cóż… Miejmy nadzieję, że piosenkarka szybko powróci do swojej dawnej
formy, bowiem sylwestrowy festiwal za pasem, a Irina ma być jego największą
gwiazdą. Jest znana z wielkiego show i trzymajmy kciuki, aby wszystko potoczyło
się zgodnie z planem.
Miłość to skomplikowane uczucie,
które najczęściej wszystko psuje. Kobieta pragnie być kochana i szczęśliwa z
wybranym mężczyzną, chce być centrum jego Wszechświata, chce dać mu wszystko o
czym tylko marzy, ale w zamian oczekuje tego samego. Związek Iriny i Oliviera
nie miał nic wspólnego ze standardowymi parami trzymającymi się za ręce, które
spacerowały po londyńskich parkach.
Jej oraz jego sława wiele
komplikowały, bo niemalże codziennie pojawiali się na pierwszych stronach
gazet, które rozdrapywały rany i wciąż przypominały o bolesnych doznaniach.
Irina zamknięta w swoich czterech
ścianach od dwóch dni nie opuszczała mieszkania. Nie przyjmowała żadnych gości,
nie odbierała telefonu, który dzwonił niemalże nieustannie. Dobijali się do
niej wszyscy, począwszy od Aarona, a na Carli i Olivierze kończąc. Była tak zła
i smutna, że nawet pani Margarett dała wolne, bo nie miała ochoty wysłuchiwać
jej mądrych, aczkolwiek nużących porad.
Znów usłyszała znany dzwonek.
Spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła numer należący do Oliviera. Piłkarz
dzwonił do niej co pół godziny, nagrywał się na pocztę i przysyłał
beznadziejnie głupie sms-y. Codziennie przychodził do jej mieszkania, dobijał
się i krzyczał, ale Irina nie miała ochoty na niego patrzeć. To co zrobił
podczas ostatniego koncertu było dla blondynki wystarczająco bolesne i nie
chciała mieć z nim nic wspólnego. Związek ten uważała za pomyłkę, która nie
powinna się była zdarzyć.
Kolejny dzwonek był momentem
kulminacyjnym, zapalnikiem, który podpalił Irinę.
- Daj mi wreszcie święty spokój!
Spadaj! – wykrzyczała do słuchawki, poczym zalała się łzami.
Jeszcze jeden sygnał. Miała zamiar
odebrać i nawtykać natrętnemu piłkarzowi. Chciała mu powiedzieć, że jest
skończonym palantem i że to koniec, ale zanim wypowiedziała chociażby jedno
słowo, usłyszała:
- Jadę do ciebie, a jak mi nie
otworzysz to wzywam policję.
- I po cholerę tu jedziesz! –
krzyknęła przez łzy, rzucając komórkę w stronę drzwi do sypialni.
Nie minęło piętnaście minut, a po
mieszkaniu rozległo się dzwonienie do drzwi.
- Irina, wiem, że tam jesteś!
Otwórz!
Wahała się. Serce mówiło – otwórz,
ale rozum podpowiadał – kopnij tego palanta w dupę. Niech wie, co stracił.
- Irina!
- Czego chcesz? – Stanęła w
drzwiach, skutecznie uniemożliwiając mu wejście do środka. Olivier spojrzał na
swoją ukochaną, a w jego oczach pojawił się ból, strach, troska. Fakt, przez
ostatnie dwa dni Irina o siebie nie dbała. Kąpiel, sen, jedzenie – wszystko to
przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Wyglądała okropnie z potarganymi włosami,
podkrążonymi oczami i brudnym ubraniem.
- Porozmawiaj ze mną. Proszę…
- Nie mamy o czym. Ja już
skończyłam tą farsę. Nie chcę cię znać.
- Ale o co chodzi? O co poszło,
Irina? Ja nie mam pojęcia, co ci się stało.
- Co mi się stało? – zaśmiała się
ironicznie. – Jeszcze masz czelność przychodzić tu i pytać mnie, co się stało?!
Wykorzystując moment nieuwagi,
Olivier zrobił pewny krok w przód i wtargnął do mieszkania blondynki.
- Boże, co tu się stało?
W salonie unosił się nieprzyjemny
zapach, wszędzie były brudne naczynia i zużyte chusteczki higieniczne. Koło
stolika do kawy leżał rozbity w drobny mak szklany wazon oraz zwiędłe już róże.
Olivier objął wzorkiem całe pomieszczenie, a potem zmierzył od góry do dołu
Irinę. Zauważył na jej stopie bandaż.
- Wszystko w porządku?
- Skaleczyłam się. Ale z
grzeczności nie wskażę palcem przez kogo to sobie zrobiłam.
- Pogadamy?
Irina wzruszyła ramionami i
wróciła na kanapę, na której spędziła ostatnie dwa dni.
- Co się stało? Powiedz mi.
- Chcesz wiedzieć? Okay, powiem
ci. Po pierwsze: miałeś przyjść do mnie przed koncertem i zawieść mnie do
klubu. Zamiast tego napisałeś mi głupiego sms-a, że Amelie się nie wyrobiła i
musisz na nią zaczekać. Przez ciebie spóźniłam się na koncert, a mi się to
jeszcze nigdy nie zdarzyło! Po drugie: przyjechaliście w połowie koncertu, a ja
od zmysłów odchodziłam. Nie mogłam się skupić i wyobrażałam sobie niestworzone
rzeczy! Od strasznego wypadku po dziki seks z twoją, pożal się Boże,
przyjaciółeczką.
- Co?
- Po trzecie: tylko raz na mnie
spojrzałeś! Śpiewałam, dwoiłam się i troiłam, aby jakoś zwrócić twoją uwagę, bo
śpiewałam piosenki, które napisałam specjalnie dla ciebie, a ty nie oderwałeś
wzroku od tej dziuni ani na moment! Te wasze uśmieszki, spojrzenia. Śmialiście
się tak głośno, że nawet na scenie was słyszałam! A kiedy ona głaskała cię po
ramieniu, to miałam ochotę zeskoczyć z tej sceny i rozszarpać ją na kawałki!
Czy ty w ogóle masz pojęcie jak ja się czułam? Niemalże zdradziłeś mnie na
moich oczach!
- O czym ty mówisz, Irina?
Przecież nic takiego nie miało miejsca!
- Byliście o krok od pocałunku.
Wszystko widziałam, Olivier! A najgorsze jest to, że wszystko działo się na
oczach innych ludzi! Strasznie mnie upokorzyłeś – załkała, chowając twarz w
dłoniach.
- Iri… – Olivier zbliżył się do
dziewczyny i położył dłoń na jej ramieniu. – Źle to wszystko zinterpretowałaś.
Naprawdę sądzisz, że jestem zdolny do zdrady? Myślisz, że robiłbym to w twoim
towarzystwie? Nie jestem aż tak głupi.
Irina posłała mu złowrogie
spojrzenie, co chłopak przyjął szybkim usprawiedliwieniem.
- Przepraszam cię za spóźnienie.
Naprawdę tego nie chciałem, ale Amelie musiała chwilę dłużej zostać w pracy, a
sama nie trafiłaby do klubu. Chciałem jej po prostu pomóc. A później zaczęliśmy
rozmawiać o tobie. To dlatego byłem tak bardzo pochłonięty konwersacją i nie
zauważyłem twoich starań. Opowiadałem Amelie o tobie, o tym jak bardzo jestem
szczęśliwy, jak bardzo się wspieramy i…
- I co?
- I że cię kocham. Kocham cię jak
wariat jakiś, i to dlatego wszystko psuję. Tak bardzo mi zależy, że czasami
przesadzam i nim się obejrzę, wszystko legnie w gruzach. Chcę, aby było
idealnie, chcę dla ciebie wszystkiego, co najlepsze. Chcę byś była bezpieczna i
szczęśliwa. Staram się, kurczę, tak bardzo się staram, ale wszystko na nic. Przepraszam
cię, Irina. Naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić.
- Myślałam, że ty i ona…
- Nie. Ja i Amelie nigdy nie
byliśmy razem i nigdy nie będziemy. Uwierz mi, Iri.
- Ale ona jest taka piękna. I
macie tyle wspólnych przeżyć, wspomnień i tematów. Czasami wydaje mi się, że
wolisz ją ode mnie.
- Nigdy!
Atmosfera wciąż była bardzo
napięta. Irina podchodziła nieufnie do słów piłkarza, bo przekonana była, że
każdy facet plecie trzy po trzy w takiej sytuacji. Mimo wszystko pozwoliła mu
się objąć, bo bardzo tego potrzebowała. Była zagubiona niczym mała dziewczynka,
a tylko w ramionach Oliviera odnajdowała spokój.
- Nie chcę cię ranić, Iri –
wyszeptał jej do ucha. – I nie mogę cię stracić. Za bardzo cię kocham, aby
pozwolić ci odejść.
- Chyba rzeczywiście przesadziłam.
Przepraszam cię za te cyrki, które odstawiam. To rzeczywiście wyglądało
podejrzanie, ale przecież ja i Aaron wyglądamy podobnie podczas rozmowy. Wiele
razy ludzie brali nas za parę.
- No widzisz. Ufaj mi.
- Postaram się. Wydaje mi się, że
po prostu nie jestem pewna ciebie, twojego uczucia, naszego związku. Wiem, że
wiele razy mnie zapewniałeś, ale chyba mam problem z głową, bo wciąż nie mogę
tego zrozumieć.
- Damy dobie radę. Pokonaliśmy
Carlę – zaśmiał się, przypominając sobie perypetie związane z agentką Iriny. –
Więc chyba nic gorszego nie może nam stanąć na drodze.
- Coś w tym jest.
- Jeśli nie chcesz, to nie będę
cię zmuszać do spotkań z Amelie. Ale ona wyjeżdża po Nowym Roku i chciałbym
spędzić z nią jeszcze kilka dni. Masz coś przeciwko?
- Mam – odparła smutno. – Ale
rozumiem, że to twoja jedyna przyjaciółka, więc nie będę robić problemów. I
jeśli pozwolą mi terminy, to chętnie się do was przyłączę.
- Naprawdę?
- Postaram się. Mam teraz dużo
pracy, bo zaczynam próby do Sylwestra, ale może raz albo dwa uda mi się z wami
gdzieś wyskoczyć.
- Jesteś aniołem, wiesz? –
powiedział i ucałował ją w czoło. – Prawdziwym aniołem.
__________
Wiecie co sobie uświadomiłam? Że piszę trzy opowiadania, a żadne nie jest o Realu! Trzeba to szybko zmienić :-)
No fakt.. Irina przesadziła, ale myślę, że każda kobieta by tak zareagowała. Ta dwójka do siebie pasuje i mam nadzieje, że żadna Carla ani Amelie ich nie rozdzieli. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńIrina zachowała się troszeczkę nietaktownie, przesadziła z tymi domysłami:) dobrze, że wszystko się ułożyło i jest ok ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwię jej się, że była taka zdenerwowana. To rzeczywiście musiało nie za ciekawie wyglądać. Szkoda tylko, że przez podejrzenia zepsuła swój własny koncert. Mam nadzieję, że na tym Sylwestrowym wszystko nadrobi i pokaże się z lepszej strony. Cóż, oby zapewnienia Oliviera były prawdziwe. Liczę na to, że między nim a Amelie rzeczywiście nic nie ma. Przez te kilka dni wszystko się może zdarzyć, ale lepiej, żeby nie. Bo jak go dopadnę... Nie no, dobra, żartuję :D
OdpowiedzUsuńCo ta zazdrość robi z człowiekiem hehe masakra! Irina powinna ufać Oliverowi! czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że Irina trochę przesadza. Opowiada bóg wie jakie niestworzone rzeczy na temat Amelie i Oliviera. Zazdrość doprowadziła ją do okropnego stanu. Dobrze jednak że dała szansę wytłumaczyć się Olivierowi i się pogodzili.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam magi091.
Nie prościej od razu ze sobą pogadać? He he no cóż kobitki często przesadzają i jak widać Irina też. Mam nadzieje, że teraz wszystko im sie jakoś ułoży i Iri wypadnie świetnie na festiwalu :). Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńIrina jest aż za bardzo zazdrosna o Amelie, ale też ma po trochu rację, tak samo zresztą jak i Olivier. Mam nadzieję, że już pomiędzy nimi nie będzie kłótni przez Amelie ;)
OdpowiedzUsuńIrina rzeczywiście zachowała się jak furiatka. Chociaż w jakimś sensie ją rozumiem - jest zakochana w Olivieru, więc na pewno troszkę inaczej interpretuje pewne sytuacje niż okazują się one w rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zdecydowali się na szczerą rozmową. No i że sama bez żadnego przymusu chce mu towarzyszyć przy spotkaniu z Amelie.
Jedyne co mnie zastanawia czy Amelie rzeczywiście zniknie z ICH życia po Nowym Roku. Za bardzo nie chce mi się wierzyć.
Czekam na nowy.
Boże, ale z tej Iriny jest zazdrośnica. Okej, ja tutaj mam najmniej do gadania, bo sama jestem strasznie zazdrosna, ale no bez jaj... Zawaliła koncert z tego powodu, chcąc pokazać Oliverowi jaka jest wspaniała, a gazeta i tak ją zjechała, czyli jednak ta wspaniałość jej nie wyszła. Rozumiem, że miłość to cudowna rzecz, a zazdrość wszystko psuje, ale no cóż, Irina była profesjonalistką i rozczarowała mnie trochę, że zawaliła sprawę z powodu głupich wymysłów. Chociaż Oliver, moim zdaniem, też za wiele nie łapie. To że opowiadał Amelie o szczęściu z Iriną i tak dalej wcale nie usprawiedliwia tego, że przez cały koncert olewał własną dziewczynę. Mógł opowiadać Amelie o Irinie w kawiarni a nie na koncercie, bo przecież ona mu już wcześniej powtarzała, że nie lubi Amelie i ją skręca z zazdrości, więc w takich sytuacjach powinien ją zapewniać o swoich uczuciach etc. Jeśli oni się rozstaną to nie z powodu osób trzecich, ale z własnej głupoty ;)
OdpowiedzUsuńIrina zazdrosna jest ;) Ale w sumie, nie ma o co, bo Olivier nie daje jej ku temu podstaw,a jest w niej zakochany do szaleństwa. Mam nadzieję, że ta jej chorobliwa zazdrość nie popsuje niczego między nimi...
OdpowiedzUsuń