Nie jest już żadną tajemnicą, że piosenkarka Irina Ross oraz piłkarz
Oliver Giroud to para. Zdawałoby się, że wszyscy się z tym pogodzili. Fani nie
szczędzą swoich ciepłych słów pod adresem tej dwójki, wymyślając co chwilę nowe
przezwiska dla znanej pary. Nazywanie ich nowymi, młodszymi i lepszymi
Beckhamami już nikogo nie bawi, więc internauci zorganizowali sondę, w której
Irina oraz Olivier to od dzisiaj „Olina”. Ładnie? „Dziennik londyński” woli
jednak prawdziwe imiona zakochanych.
Jednak jak donoszą nasi informatorzy nie wszyscy w kręgu znajomych
„Oliny” są zadowoleni z takiego obrotu spraw. Miłość tych młodych ludzi nie
wszystkim jest na rękę, a największy sprzeciw zgłasza Carla Mitchell – agentka
Ross. Menagerka nie pała sympatią do piłkarza i okazuje to na wszelkie możliwe
sposoby, dąży do skłócenia tej przepięknej pary. Pozostaje mieć nadzieję, że
Mitchell przyzwyczai się do wyboru swojej podopiecznej, bo byłaby wielka
szkoda, gdyby drogi Iriny oraz Oliviera się rozeszły.
Irina z kubkiem wrzącej jeszcze
herbaty stanęła przy dużej, szklanej ścianie w swoim apartamencie i z
rozrzewnieniem przypatrywała się krajobrazowi Londynu. Przedwczoraj wyrwała przedostatnią
kartkę z kalendarza, z przykrością uświadamiając sobie, że nastał grudzień –
miesiąc Świętego Mikołaja, radości, pieczonych ciast, Bożego Narodzenia i
Sylwestra. Poza kilkoma małymi koncertami w klubach oraz ogromnym festiwalem w
ostatni dzień roku, Irina nie miała żadnych planów zawodowych. Rodzinnych i
towarzyskich również nie.
Święta były dla niej okresem
smutnym. Zazwyczaj spędzała je w hotelach, w przerwie między jednym a drugim
koncertem, bądź też samotnie w domu, siedząc na kanapie i pastwiąc się nad
pilotem telewizora. Już dawno nie miała prawdziwych świąt z prezentami, choinką
i jemiołą. Płaciła wysoką cenę za swoją popularność i wybory życiowe.
I wydawało się, że w tym roku
również przyjdzie jej spędzać święta w samotności. Olivier zapewne wyjedzie do
Francji do ciotek i wujków, zabierze ze sobą swoją najlepszą przyjaciółkę – na samo wspomnienie tej kobiety Irina przewróciła
oczyma – Aaron pojedzie do rodziców, Carla znajdzie sobie faceta, z którym
wyjdzie do drogiego kurortu w Austrii. A ona zostanie w zaśnieżonym, zimnym
Londynie, gdzie na każdym kroku roześmiane dzieci i ozdoby sklepowe będą
przypominać o jej beznadziejnym położeniu.
Upiła łyk herbaty, nie odwracając
wzroku od świateł wielkiego miasta. Kiedy zauważyła pierwsze płatki śnieżnego
puchu spadające z nieba, otuliła się szczelniej wełnianym swetrem. Nienawidziła
śniegu!
Po mieszkaniu rozeszło się pukanie
i dźwięk dzwonka.
Irina postanowiła otworzyć,
chociaż nie bardzo miała ochotę na odwiedziny. Od kilku dni unikała
towarzystwa, gdyż czuła potrzebę wyciszenia się i przemyślenia kilku spraw.
Za drzwiami stał Olivier. Był zły
i zdenerwowany, ale na widok Iriny wzrok mu złagodniał, a jego westchnięcie
pełne ulgi było niemalże wyczuwalne.
- Część – rzekł dość szorstko,
wchodząc do środka. – Możesz mi powiedzieć co się z tobą dzieje? Dzwonię do
ciebie od wczoraj, a ty nie odbierasz! Martwiłem się o ciebie.
- Jak widzisz wszystko w porządku.
- Co ci się stało? W piątek
zachowywałaś się bardzo dziwnie.
- A czego się spodziewałeś? Że z
otwartymi ramionami przyjmę twoją przyjaciółeczkę? Olivier, ja nie jestem
ślepa. Widzę jak ona wygląda i widzę jak ty się na nią gapisz. Nie zawracaj mi
głowy skoro masz zamiar się mną bawić!
- Co? O czym ty mówisz? Amelie to
tylko moja przyjaciółka. Poznaliśmy się we Francji wiele lat temu i nigdy
między nami do niczego nie doszło.
- Czyżby? – zapytała podejrzliwie.
- No może raz próbowała się do
mnie przystawiać…
- A jednak!
- Ale jasno dałem jej do
zrozumienia, że nic z tego nie będzie. Ona wtedy była zajęta, ja też miałem
kogoś… Nigdy nie posunąłbym się do zdrady!
- Wcale mnie nie uspokoiłeś. Ona
wygląda jak… jak milion dolarów, każdy facet by ją chciał.
- Ale nie ja. Po co mi ona, skoro
mam ciebie? – Olivier podszedł do Iriny i położył dłonie na jej biodrach. –
Amelie to naprawdę tylko przyjaciółka. Jest ładna, ale ty jesteś ładniejsza.
- Nie mydl mi oczu, Olivier.
- Nie próbuję – rzekł, dając jej
buziaka. – Amelie jest dla mnie bardzo ważna. Po śmierci rodziców była dla mnie
jak starsza siostra. Wiele jej zawdzięczam, dlatego zależy mi na jej opinii.
Chciałem, abyście się poznały i zaprzyjaźniły.
- Stóp, kowboju, bo się
zagalopowałeś! – powiedziała, odsuwając się od piłkarza. – Nie chcę z nią
przyjaźnić. Skoro jest dla ciebie taka ważna to w porządku, postaram się ją
tolerować, ale wątpię, abym ją polubiła.
- Nawet jej nie znasz.
- I nie chcę poznawać.
- To nie fair. Nie bądź taka.
- Postaram się, ale niczego ci nie
obiecuję. Ona mi się nie podoba. Nie podoba mi się jak ze mną rozmawia, jak na
mnie patrzy, jak patrzy na ciebie, nie podoba mi jej sposób mówienia i to, że
ma na ciebie tak duży wpływ.
- Irina, błagam…
- A myślisz, że dlaczego tak
wcześnie wyszłam?
- Właśnie nie wiem, bo Amelie była
dla ciebie miła. Jak poszłaś to bardzo ciepło się o tobie wyrażała.
- Bo wie, że jak powie coś złego,
to będziesz na nią zły.
- Oh, przestań…
- Mało wiesz o kobietach, Olivier.
- Czy naprawdę musimy się o nią
kłócić? Ledwo przyjechała.
- Właśnie! Ledwo przyjechała i
zobacz co z nami robi. Jak tak dalej pójdzie to ja nie wiem, co z tego wyjdzie.
- Będzie dobrze – powiedział i
ponownie ją pocałował. – Jesteś o mnie zazdrosna – zaśmiał się, spoglądając na
nią figlarnie i dając pstryczka w nos.
- Proszę cię… – Irina wyrwała się
z objęć chłopaka i poszła zaparzyć kawę.
- Wiesz co… – Olivier usiadł na
barowym krześle przy kuchennej ladzie. Nerwowo przegryzał dolną wargę, jakby
obawiając się reakcji Iriny. – Zaprosiłem Amelie na twój koncert.
- Słucham?
- Nie gniewaj się. Zależy mi,
abyście miały dobry kontakt. Czym się przejmujesz? Przecież jesteś genialną
piosenkarką. Nie masz się czym stresować.
- Nie o to chodzi. To ostatni
koncert w tym roku, w dodatku całkowicie akustyczny. To bardzo poważna dla mnie
sprawa. I tak zawsze się stresuję i mam tremę, a teraz będzie jeszcze gorzej.
- Amelie cię stresuje?
- Ona sama w sobie nie, ale w
twoim towarzystwie to całkiem inna para kaloszy.
- Iri… – Chłopak podszedł do
blondynki i czule ją objął. – Nie przejmuj się, naprawdę nie ma ku temu
powodów. Obiecuję, że po koncercie grzecznie pożegnamy się z Amelie i razem
pójdziemy na jakąś romantyczną kolację, aby uczcić twój kolejny świetny występ.
- A potem?
- A potem wrócimy do domu i
będziemy robić różne ciekawe rzeczy – uśmiechnął się zadziornie i namiętnie
pocałował swoją dziewczynę. – A teraz mam dla ciebie niespodziankę!
- O, nie! Ja mam dosyć
niespodzianek. Po ostatniej odechciało mi się wszystkiego – rzekła,
przypominając sobie słowa Oliviera, kiedy to niespodzianką okazała się
przyjaciółka z Francji.
- Oh, przestań – zaśmiał się. –
Aaron poznał nową dziewczynę i zaprosił ją do wesołego miasteczka. Zaproponował
podwójną randkę, a ja się zgodziłem. Masz ochotę na karuzelę?
- Nie ma to jak randka z Aaronem –
zironizowała.
- Albo mam lepszy pomysł!
Pójdziemy do domu strachu, tak abyś mogła mnie mocno objąć – zaśmiał się i
poruszał zabawnie brwiami. W jego oczach tańczyło rozbawienie, kiedy widział
coraz bardziej napiętą twarz Iriny.
- Oli, czy ty mnie w ogóle
słuchasz?
- Nie, bo marudzisz. Chodź! –
Piłkarz chwycił do ręki kurtkę należącą do dziewczyny i narzucił ją na jej
ramiona. Wziął ją za rękę i poprowadził do drzwi. – Panie przodem!
- Olivier…
Irina nie była zachwycona tym
pomysłem, bo miała już zszargane nerwy Amelią, a teraz do tego wszystkiego
dojdzie irytujący kuzyn. Wolała spędzić ten wieczór we dwoje na kanapie, ale
kiedy Olivier się na coś decydował, ciężko było nakłonić go do zmiany decyzji.
- Co za maruda!
Zdecydowanym, szybkim ruchem
Olivier przerzucił sobie dziewczynę przez barki i nie zważając na jej krzyki
ruszył ku windzie.
- Olivier! Puszczaj mnie! Postaw
mnie, bo cię uderzę! – piszczała. – Co za dzieciuch z ciebie! – krzyknęła i
uderzyła go pięścią w pośladek.
- Ała! Ała!
Z gardła Francuza wydobył się
naprawdę przerażający dźwięk. Iri wiedziała, że to głupie żarty i nie chciała
go uderzyć aż tak mocno. Teraz bardzo żałowała swojego czynu, bo zamiast zabawy
teraz będzie miała kłopoty.
- Bolało? – zapytała przerażona,
ciągle zwisając głową w dół.
- Owszem, ale w nocy ci oddam –
zaśmiał się.
- Co za zboczuch!
__________
Ale oni są uroooooooooooooooooooooczy! <3
OdpowiedzUsuńIrina jest naprawdę zazdrosna, ale moim zdaniem może mieć powody. Mi też Amelia wydaje się jakaś dziwna. :)
OdpowiedzUsuńOlivier jest taki słodki i kochany :D Też chce takiego faceta! :) Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie.Pisz szybciutko czekam ♥
OdpowiedzUsuńAmelia to zło;/ ech dobrze, że Irina jest zazdrosna, bo przynajmniej Oli widzi jak ona go kocha:) ale taka zazdrość może z drugiej strony zepsuć ich związek;/ czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuńOlivier jest taki słodki, że aż można się nad nim rozczulać. Normalnie facet idealny, a Irina ma wielkie szczęście, że jest z nim. Chociaż nie dziwię się naszej głównej bohaterce, że jest zazdrosna o Amelie. Przecież jakby nie patrzeć jest jego przyjaciółką, a przyjaciółki mają naprawdę wielką siłę perswazji. Nie podoba mi się ta cała Amelie, bo coś czuję, że ona namiesza w związku Iriny i Oliviera.
OdpowiedzUsuńRandka z dziewczyną i Aaronem to rzeczywiście może być ciężkie przeżycie :D
Czekam na nowy.
Wydaje mi sie, że Irina ma trochę racji... Mam jednak nadzieję, że Olivier nie da się omamić Amelie i nie popełni żadnego głupstwa.
OdpowiedzUsuńUroczy jest ten rozdział, Olivier jest taki kochany. ale przyznam, na prawdę jej mydli oczy! A tu jeszcze bam i Amelie namąci.
OdpowiedzUsuńmagi091
Mam nadzieję, że podejrzenia Iriny się nie sprawdzą, a Amelie to rzeczywiście tylko i wyłącznie przyjaciółka Oliviera. Może z jego punktu widzenia tak jest, ale Amelie? Nie ufam jej. Chociaż... może to Irina coś sobie uroiła. Najważniejsze, że na końcu rozdziału się pogodzili. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Chociaż pokłóceni to oni nie byli, ale panowało między nimi takie nieprzyjemne napięcie. :D
OdpowiedzUsuń