11. Miłość nie wybiera



Nie jest już żadną tajemnicą, że piosenkarka Irina Ross oraz piłkarz Oliver Giroud to para. Zdawałoby się, że wszyscy się z tym pogodzili. Fani nie szczędzą swoich ciepłych słów pod adresem tej dwójki, wymyślając co chwilę nowe przezwiska dla znanej pary. Nazywanie ich nowymi, młodszymi i lepszymi Beckhamami już nikogo nie bawi, więc internauci zorganizowali sondę, w której Irina oraz Olivier to od dzisiaj „Olina”. Ładnie? „Dziennik londyński” woli jednak prawdziwe imiona zakochanych.
Jednak jak donoszą nasi informatorzy nie wszyscy w kręgu znajomych „Oliny” są zadowoleni z takiego obrotu spraw. Miłość tych młodych ludzi nie wszystkim jest na rękę, a największy sprzeciw zgłasza Carla Mitchell – agentka Ross. Menagerka nie pała sympatią do piłkarza i okazuje to na wszelkie możliwe sposoby, dąży do skłócenia tej przepięknej pary. Pozostaje mieć nadzieję, że Mitchell przyzwyczai się do wyboru swojej podopiecznej, bo byłaby wielka szkoda, gdyby drogi Iriny oraz Oliviera się rozeszły. 

Irina z kubkiem wrzącej jeszcze herbaty stanęła przy dużej, szklanej ścianie w swoim apartamencie i z rozrzewnieniem przypatrywała się krajobrazowi Londynu. Przedwczoraj wyrwała przedostatnią kartkę z kalendarza, z przykrością uświadamiając sobie, że nastał grudzień – miesiąc Świętego Mikołaja, radości, pieczonych ciast, Bożego Narodzenia i Sylwestra. Poza kilkoma małymi koncertami w klubach oraz ogromnym festiwalem w ostatni dzień roku, Irina nie miała żadnych planów zawodowych. Rodzinnych i towarzyskich również nie.
Święta były dla niej okresem smutnym. Zazwyczaj spędzała je w hotelach, w przerwie między jednym a drugim koncertem, bądź też samotnie w domu, siedząc na kanapie i pastwiąc się nad pilotem telewizora. Już dawno nie miała prawdziwych świąt z prezentami, choinką i jemiołą. Płaciła wysoką cenę za swoją popularność i wybory życiowe.
I wydawało się, że w tym roku również przyjdzie jej spędzać święta w samotności. Olivier zapewne wyjedzie do Francji do ciotek i wujków, zabierze ze sobą swoją najlepszą przyjaciółkę – na samo wspomnienie tej kobiety Irina przewróciła oczyma – Aaron pojedzie do rodziców, Carla znajdzie sobie faceta, z którym wyjdzie do drogiego kurortu w Austrii. A ona zostanie w zaśnieżonym, zimnym Londynie, gdzie na każdym kroku roześmiane dzieci i ozdoby sklepowe będą przypominać o jej beznadziejnym położeniu.
Upiła łyk herbaty, nie odwracając wzroku od świateł wielkiego miasta. Kiedy zauważyła pierwsze płatki śnieżnego puchu spadające z nieba, otuliła się szczelniej wełnianym swetrem. Nienawidziła śniegu!
Po mieszkaniu rozeszło się pukanie i dźwięk dzwonka.
Irina postanowiła otworzyć, chociaż nie bardzo miała ochotę na odwiedziny. Od kilku dni unikała towarzystwa, gdyż czuła potrzebę wyciszenia się i przemyślenia kilku spraw.
Za drzwiami stał Olivier. Był zły i zdenerwowany, ale na widok Iriny wzrok mu złagodniał, a jego westchnięcie pełne ulgi było niemalże wyczuwalne.
- Część – rzekł dość szorstko, wchodząc do środka. – Możesz mi powiedzieć co się z tobą dzieje? Dzwonię do ciebie od wczoraj, a ty nie odbierasz! Martwiłem się o ciebie.
- Jak widzisz wszystko w porządku.
- Co ci się stało? W piątek zachowywałaś się bardzo dziwnie.
- A czego się spodziewałeś? Że z otwartymi ramionami przyjmę twoją przyjaciółeczkę? Olivier, ja nie jestem ślepa. Widzę jak ona wygląda i widzę jak ty się na nią gapisz. Nie zawracaj mi głowy skoro masz zamiar się mną bawić!
- Co? O czym ty mówisz? Amelie to tylko moja przyjaciółka. Poznaliśmy się we Francji wiele lat temu i nigdy między nami do niczego nie doszło.
- Czyżby? – zapytała podejrzliwie.
- No może raz próbowała się do mnie przystawiać…
- A jednak!
- Ale jasno dałem jej do zrozumienia, że nic z tego nie będzie. Ona wtedy była zajęta, ja też miałem kogoś… Nigdy nie posunąłbym się do zdrady!
- Wcale mnie nie uspokoiłeś. Ona wygląda jak… jak milion dolarów, każdy facet by ją chciał.
- Ale nie ja. Po co mi ona, skoro mam ciebie? – Olivier podszedł do Iriny i położył dłonie na jej biodrach. – Amelie to naprawdę tylko przyjaciółka. Jest ładna, ale ty jesteś ładniejsza.
- Nie mydl mi oczu, Olivier.
- Nie próbuję – rzekł, dając jej buziaka. – Amelie jest dla mnie bardzo ważna. Po śmierci rodziców była dla mnie jak starsza siostra. Wiele jej zawdzięczam, dlatego zależy mi na jej opinii. Chciałem, abyście się poznały i zaprzyjaźniły.
- Stóp, kowboju, bo się zagalopowałeś! – powiedziała, odsuwając się od piłkarza. – Nie chcę z nią przyjaźnić. Skoro jest dla ciebie taka ważna to w porządku, postaram się ją tolerować, ale wątpię, abym ją polubiła.
- Nawet jej nie znasz.
- I nie chcę poznawać.
- To nie fair. Nie bądź taka.
- Postaram się, ale niczego ci nie obiecuję. Ona mi się nie podoba. Nie podoba mi się jak ze mną rozmawia, jak na mnie patrzy, jak patrzy na ciebie, nie podoba mi jej sposób mówienia i to, że ma na ciebie tak duży wpływ.
- Irina, błagam…
- A myślisz, że dlaczego tak wcześnie wyszłam?
- Właśnie nie wiem, bo Amelie była dla ciebie miła. Jak poszłaś to bardzo ciepło się o tobie wyrażała.
- Bo wie, że jak powie coś złego, to będziesz na nią zły.
- Oh, przestań…
- Mało wiesz o kobietach, Olivier.
- Czy naprawdę musimy się o nią kłócić? Ledwo przyjechała.
- Właśnie! Ledwo przyjechała i zobacz co z nami robi. Jak tak dalej pójdzie to ja nie wiem, co z tego wyjdzie.
- Będzie dobrze – powiedział i ponownie ją pocałował. – Jesteś o mnie zazdrosna – zaśmiał się, spoglądając na nią figlarnie i dając pstryczka w nos.
- Proszę cię… – Irina wyrwała się z objęć chłopaka i poszła zaparzyć kawę.
- Wiesz co… – Olivier usiadł na barowym krześle przy kuchennej ladzie. Nerwowo przegryzał dolną wargę, jakby obawiając się reakcji Iriny. – Zaprosiłem Amelie na twój koncert.
- Słucham?
- Nie gniewaj się. Zależy mi, abyście miały dobry kontakt. Czym się przejmujesz? Przecież jesteś genialną piosenkarką. Nie masz się czym stresować.
- Nie o to chodzi. To ostatni koncert w tym roku, w dodatku całkowicie akustyczny. To bardzo poważna dla mnie sprawa. I tak zawsze się stresuję i mam tremę, a teraz będzie jeszcze gorzej.
- Amelie cię stresuje?
- Ona sama w sobie nie, ale w twoim towarzystwie to całkiem inna para kaloszy.
- Iri… – Chłopak podszedł do blondynki i czule ją objął. – Nie przejmuj się, naprawdę nie ma ku temu powodów. Obiecuję, że po koncercie grzecznie pożegnamy się z Amelie i razem pójdziemy na jakąś romantyczną kolację, aby uczcić twój kolejny świetny występ.
- A potem?
- A potem wrócimy do domu i będziemy robić różne ciekawe rzeczy – uśmiechnął się zadziornie i namiętnie pocałował swoją dziewczynę. – A teraz mam dla ciebie niespodziankę!
- O, nie! Ja mam dosyć niespodzianek. Po ostatniej odechciało mi się wszystkiego – rzekła, przypominając sobie słowa Oliviera, kiedy to niespodzianką okazała się przyjaciółka z Francji.
- Oh, przestań – zaśmiał się. – Aaron poznał nową dziewczynę i zaprosił ją do wesołego miasteczka. Zaproponował podwójną randkę, a ja się zgodziłem. Masz ochotę na karuzelę?
- Nie ma to jak randka z Aaronem – zironizowała.
- Albo mam lepszy pomysł! Pójdziemy do domu strachu, tak abyś mogła mnie mocno objąć – zaśmiał się i poruszał zabawnie brwiami. W jego oczach tańczyło rozbawienie, kiedy widział coraz bardziej napiętą twarz Iriny.
- Oli, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Nie, bo marudzisz. Chodź! – Piłkarz chwycił do ręki kurtkę należącą do dziewczyny i narzucił ją na jej ramiona. Wziął ją za rękę i poprowadził do drzwi. – Panie przodem!
- Olivier…
Irina nie była zachwycona tym pomysłem, bo miała już zszargane nerwy Amelią, a teraz do tego wszystkiego dojdzie irytujący kuzyn. Wolała spędzić ten wieczór we dwoje na kanapie, ale kiedy Olivier się na coś decydował, ciężko było nakłonić go do zmiany decyzji.
- Co za maruda!
Zdecydowanym, szybkim ruchem Olivier przerzucił sobie dziewczynę przez barki i nie zważając na jej krzyki ruszył ku windzie.
- Olivier! Puszczaj mnie! Postaw mnie, bo cię uderzę! – piszczała. – Co za dzieciuch z ciebie! – krzyknęła i uderzyła go pięścią w pośladek.
- Ała! Ała!
Z gardła Francuza wydobył się naprawdę przerażający dźwięk. Iri wiedziała, że to głupie żarty i nie chciała go uderzyć aż tak mocno. Teraz bardzo żałowała swojego czynu, bo zamiast zabawy teraz będzie miała kłopoty.
- Bolało? – zapytała przerażona, ciągle zwisając głową w dół.
- Owszem, ale w nocy ci oddam – zaśmiał się.
- Co za zboczuch! 

__________

9 komentarzy:

  1. Ale oni są uroooooooooooooooooooooczy! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Irina jest naprawdę zazdrosna, ale moim zdaniem może mieć powody. Mi też Amelia wydaje się jakaś dziwna. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Olivier jest taki słodki i kochany :D Też chce takiego faceta! :) Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to opowiadanie.Pisz szybciutko czekam ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Amelia to zło;/ ech dobrze, że Irina jest zazdrosna, bo przynajmniej Oli widzi jak ona go kocha:) ale taka zazdrość może z drugiej strony zepsuć ich związek;/ czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Olivier jest taki słodki, że aż można się nad nim rozczulać. Normalnie facet idealny, a Irina ma wielkie szczęście, że jest z nim. Chociaż nie dziwię się naszej głównej bohaterce, że jest zazdrosna o Amelie. Przecież jakby nie patrzeć jest jego przyjaciółką, a przyjaciółki mają naprawdę wielką siłę perswazji. Nie podoba mi się ta cała Amelie, bo coś czuję, że ona namiesza w związku Iriny i Oliviera.
    Randka z dziewczyną i Aaronem to rzeczywiście może być ciężkie przeżycie :D
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi sie, że Irina ma trochę racji... Mam jednak nadzieję, że Olivier nie da się omamić Amelie i nie popełni żadnego głupstwa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uroczy jest ten rozdział, Olivier jest taki kochany. ale przyznam, na prawdę jej mydli oczy! A tu jeszcze bam i Amelie namąci.
    magi091

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że podejrzenia Iriny się nie sprawdzą, a Amelie to rzeczywiście tylko i wyłącznie przyjaciółka Oliviera. Może z jego punktu widzenia tak jest, ale Amelie? Nie ufam jej. Chociaż... może to Irina coś sobie uroiła. Najważniejsze, że na końcu rozdziału się pogodzili. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Chociaż pokłóceni to oni nie byli, ale panowało między nimi takie nieprzyjemne napięcie. :D

    OdpowiedzUsuń