Jeszcze nie tak dawno Irina Ross twierdziła, że jej serce jest wolne i
czeka na wielką miłość. Młoda dziewczyna nie spotykała się z nikim na poważnie,
a jedynymi mężczyznami, którzy widywani byli u boku pięknej blondynki, byli
ludzie z branży. Jednak wszystko wskazuje na to, że ktoś zapukał do serca
piosenkarski.
Wczoraj wieczorem w londyńskim klubie „Euforia” odbywała się impreza
urodzinowa gwiazdora Arsenalu Londyn – Oliviera Giroud. Ross pojawiła się na
niej w roli gościa i według naszego źródła zaśpiewała „Happy Birthday”
solenizantowi. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ta dwójka
cały wieczór spędziła w swoim towarzystwie, przyjaźnie rozmawiając, śmiejąc się
i flirtując przy barze.
Jak twierdzi ochrona klubu, Ross oraz Giroud opuścili zabawę razem,
wspólnie wsiadając do taksówki i odjeżdżając w nieznanym kierunku. Czyżby
szykowała się rewolucja uczuciowa w sercach tej dwójki? „Dziennik londyński”
życzy powodzenia!
Mieszkanie Iriny nie różniło się
niczym szczególnym od pozostałych apartamentów w tej części miasta. Duże,
przestronne i jasne pomieszczenia, otwarty salon, dwie łazienki i ogromna,
oszklona ściana rozpościerająca przepiękny widok na Londyn.
Irina bardzo lubiła to mieszkanie.
Czuła się w nim bezpiecznie i swojsko. Rzadko spraszała gości, bo wydawało jej
się, że zakłóci to świętość i niedostępność tego miejsca. Jedynie osoby bardzo
jej bliskie miały tam wstęp: Aaron, jej agentka Carla oraz gospodyni Margarett,
która zajmowała się pilnowaniem porządku podczas wyjazdów Iriny.
Dziewczyna najbardziej lubiła
poranki. Uwielbiała, kiedy tak rzadkie promienie słoneczne oświetlały jej
twarz, kiedy z kuchni dochodził do niej zapach świeżo zaparzonej przez panią Margarett
kawy, kiedy nie zważając na nic mogła przechadzać się po mieszkaniu w samych
dresach i potarganych włosach – bez obaw, że zobaczy ją jakiś nieproszony
fotograf.
Jednak dzisiejszy poranek nieco
różnił się od tych, które tak bardzo lubiła. Zamiast słońca dostała krople
deszczu stukające o szybę, zamiast aromatu kawy czuła odurzającą woń alkoholu,
ludzkiego potu i męskich perfum, nie miała na sobie luźnych ciuchów – była
naga! Przetarła oczy i opierając się na łokciach rozejrzała się wokoło.
Bałagan, porozrzucane ciuchy, na wpół opróżnione butelki z winem.
- Co się dzieje? – zapytała sama
siebie, spoglądając na poruszającą się miarowo kołdrę. Z lękiem odchyliła
pierzynę. Ujrzała spokojnie śpiącego Oliviera, równie pijanego, brzydko
pachnącego i nagiego jak ona. – O kuźwa!
Ze smutkiem przyznała, że nic nie
pamięta z zeszłej nocy. Impreza urodzinowa, Aaron, Olivier… A co potem?
Była zawstydzona, zawiedziona samą
sobą i bardzo, bardzo zła.
Pośpiesznie wysunęła się z łóżka i
zniknęła w łazience, aby zmyć z siebie trudy wczorajszego dnia. Koniec trasy
koncertowej miał oznaczać wakacje, wolny czas, leniuchowanie i odpoczywanie, a
nie pakowanie się w kolejne kłopoty, troski i niepowodzenia.
Po kąpieli czuła się odprężona i
odświeżona. Ubrała jasne spodnie oraz czarną koszulkę, a włosy ściągnęła w
koński ogon. Nie przypominała sławnej gwiazdy. Wyszła z łazienki i natchnęła
się na zbierającego z podłogi swoje rzeczy Oliviera. Ku jej szczęściu, chłopak
miał już na sobie sprane dżinsy. Ich spojrzenia się spotkały, oddechy
rozregulowały. Nikt nie wiedział co powiedzieć, jak się zachować, co zrobić…
Irina podniosła spod swoich stóp okulary przeciwsłoneczne należące do piłkarza
i podała mu je, mówiąc:
- Cześć.
- Hej – odparł i skinął głową w
geście podziękowania. – Jak się czujesz?
- Głowa mi pęka.
- Mi też. – Olivier podrapał się w
tył głowy i uśmiechnął się nieśmiało do dziewczyny.
- Jesteś głodny? Może zjemy jakieś
śniadanie.
- Chętnie.
Po chwili byli już w kuchni,
jednak między nimi wytworzyła się dziwna linia napięcia. Byli stremowani i
skrępowani, zupełnie jakby zeszłej nocy zrobili coś złego i zakazanego.
- Muszę cię o coś zapytać… –
powiedziała nagle Irina, nalewając czarną kawę do kubków. – Wszystkie znaki na
ziemi i niebie potwierdzają moje obawy, ale chcę to usłyszeć jeszcze od ciebie.
Kompletnie nic nie pamiętam z zeszłej nocy… Czy my uprawialiśmy seks?
- Żałuję, że tego nie pamiętasz,
bo było rewelacyjnie.
- O, nie…
- Nie bój się. Nikomu nie powiem.
Nie chcę wywoływać niepotrzebnych sensacji.
- Nie w tym rzecz… Ale dzięki.
Usiedli na wysokich krzesłach przy
kuchennej ladzie i zajadali się pysznymi tostami z marmoladą. W głowie Iriny
kłębiło się mnóstwo myśli, bo miała wiele wątpliwości. Nie chciała wmieszać się
w stały związek, bo według niej nie miało to sensu przy jej częstych wyjazdach.
- Dzień dobry! – powiedziała nagle
pani Margarett, wchodząc do mieszkania i wywołując jednocześnie lęk u Iriny i
Oliviera. Obydwoje podskoczyli na swoich krzesłach. Ich policzki oblały się
bladoróżowym rumieńcem, bowiem piłkarz wciąż był półnagi, a to jednoznacznie
wskazywało, co wydarzyło się w sypialni wokalistki. - Irinko, chyba powinnaś to
zobaczyć – dodała, podając dziewczynie dzisiejsze wydanie „Dziennika
londyńskiego”.
Irina przeleciała szybko wzrokiem
po krótkiej notatce odnośnie jej osoby. Bardzo jej się to nie spodobało. Nie
chciała być z nikim wiązana, a tym bardziej z Olivierem, do którego nie żywiła
głębszych uczuć. Słynęła z dobrego, nieskazitelnego wizerunku, nie wdawała się
w romanse i przypadkowe znajomości. Nie rozbijała się drogimi samochodami, nie
pijała dużych ilości alkoholu, nie ćpała, nie wdawała się w bijatyki z
paparazzi, nie wywoływała żadnych skandali. Najważniejsza była dla niej jej
muzyka i tylko z nią chciała być kojarzona.
- Złe wieści? – zapytał Olivier,
zaglądając jej przez ramię na kartkę papieru.
- Mamy romans.
- Co?!
Irina wręczyła mu dziennik, a sama
nalała sobie dodatkowej kawy, bo negatywne emocje i irytacja powoli wkradały
się do jej umysłu. Musiała się uspokoić. Nienawidziła takich sytuacji, kiedy w
mediach pojawiały się informacje na temat jej prywatnego życia. Nie było tego
dużo, ale niektóre plotki – na przykład te o rodzicach, których rzekomo
pozostawiła na pastwę losu – bardzo mocno kłuły ją w serce. Media nie pisały
ani odrobiny prawdy, kiedy w grę wchodziła sfera prywatna irinowego życia,
dlatego tak bardzo ją to denerwowało.
Nagle rozległo się potworne
walenie do drzwi. Irina błagalnie spojrzała na gospodynię, która z miłym
uśmiechem ruszyła ku drzwiom. Otworzyła je, a na progu ujrzała wysoką brunetkę
– Carlę Mitchell. Kobieta z rozmachem weszła do środka, niemalże taranując panią
Margarett. W dłoniach trzymała zwitek gazet, w tym „Dziennik londyński”. Ostro
rzuciła nim o kuchenną ladę, mówiąc:
- Co to do cholery ma być, Irina?
- To szmatławiec.
- Czyżby? Jakoś mi się nie wydaje,
aby ściemniał! – rzuciła kąśliwie, spoglądając na siedzącego Oliviera. – Co ty
do cholery wyprawiasz, dziewczyno?! Tyle lat pracujemy nad twoim wizerunkiem.
Staramy się, aby ludzie cię lubili, podziwiali i szanowali, abyś była kojarzona
wyłącznie z muzyką. Nie możesz się tak szlajać po klubach i wychodzić z nich z
kim ci się żywnie podoba. Chcesz mieć chłopaka? Świetnie! Powiedz mi o tym, a
ja znajdę dla ciebie odpowiednią partię.
- Proszę? Carla, ja nie jestem
przedmiotem, który możesz sobie ustawiać jak ci się podoba. Nie zapanujesz nad
moimi uczuciami!
- O, proszę! W grę już wchodzą
uczucia?! Jedna noc, porządne bzykanko i Irinka zakochana! Opanuj, się
dziewczyno! Trzeba było chociaż wybrać kogoś porządnego, a nie piłkarza! Świat
już ma jednych Beckhamów. A może wolisz Shakirę i tego, jak mu tam…
- Pique – wtrącił się Olivier.
- Jeden grzyb. Irina, nie możemy
sobie pozwolić na takie wyskoki. Musisz mi mówić o wszystkich swoich
potrzebach. Ja wszystko załatwię, wiesz, że możesz na mnie liczyć. Ale ja nie
czytam w myślach i nie wiem na co aktualnie masz ochotę.
- Dajcie mi święty spokój.
- No i w końcu mądrze gadasz –
rzekła Carla, zdejmując marynarkę.
- Ja mówię poważnie. Zostawcie
mnie samą.
- Proszę? Mamy jeszcze wiele spraw
do omówienia.
- Nie, ja mam dwutygodniowy urlop! Wyjdźcie stąd!
- Ale Irina…
- Ogłuchłaś? – wrzasnęła,
wymachując rękoma. – Nie chcę teraz nikogo widzieć. Ani ciebie, ani ciebie –
rzekła, spoglądając na Oliviera. – Zabieraj to. – Irina chwyciła za marynarkę
agentki i cisnęła nią w kobietę. Zaraz potem podeszła do kanapy, na której
leżały zebrane o poranku przez Oliviera rzeczy, i nimi również rzuciła w stronę
chłopaka. – Chcę być sama! Nie chcę was widzieć. Mam was dosyć, rozumiecie!
Dosyć!
Dziewczyna podeszła do drzwi i
otworzyła je na roścież. Bardzo ciężko oddychała, ale mimo wszystko starała się
pohamować łzy. Czekała aż nieproszeni goście opuszczą jej mieszkanie, a kiedy
tak się stało, z trzaskiem zamknęła frontowe drzwi. Oparła się o nie plecami i zjechała
na podłogę, gdzie usiadła i chowając głowę między kolanami, rozpłakała się jak
małe dziecko.
- Wszystko będzie dobrze –
usłyszała nad głową. Uniosła wzrok i ujrzała panią Margarett.
- Dzień się dopiero zaczął, a ja
jestem wykończona.
- Zmęczenie psychiczne bardziej
oddziałuje na nasz organizm, niż to fizyczne. Idź do łóżka, prześpij się
jeszcze, a ja przygotuję ci ciepłe kakao.
- Bardzo pani dziękuję.
- Drobiazg, kochanie.
Wow. Ten szmatławiec szybko wszedł w akcję. Naprawdę szybko. Ale najwyraźniej właśnie takimi prawami rządzi się show-biznes. Trochę mi szkoda Iriny, ale w sumie - sama to na siebie zrzuciła.
OdpowiedzUsuńMożna się było spodziewać, że Irina i Olivier trafią do gazet. haha, mogli być ostrożniejsi. W sumie nie dziwię się Irinie, że się wkurzyła. Nie dość, że ukazał się ten artykuł, to jeszcze agentka chce decydować o wszystkich aspektach jej życia.
OdpowiedzUsuńManager Iriny mnie denerwowała.. Mogła sobie darować tą swoją gadkę, bo wygląda jakby nie interesowała się uczuciami Iriny.. Szkoda mi piosenkarki, bo pcha się w coraz większe kłopoty. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuń''- Złe wieści?
OdpowiedzUsuń- Mamy romans. '' - hahahahahha boskie! :D Jej menadżerka mnie tak zdenerwowała, że nie wiem. Jak można tak traktować Oliviera, co? A jak można Irinę tak traktować! To nie jest przedmiot ktoremu można dobierać partnera. Matko boska jak mi ciśnienie podniosła xd I tekst o Beckhamach i Shaki z Pique mnie rozwalił xd
Wybacz, ale dzisiaj mój komentarz nie będzie najwyższych lotów. Czuję się fatalnie, a mój mózg nie pracuje tak jak powinien.
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że to wszystko wyjdzie do gazet, to było by zbyt piękne gdyby nie trafiło. Irina jest osobą publiczną tak samo jak Olivier więc nie ma co się temu dziwić.
Zobaczymy, co będzie dalej.
Czekam na kolejny:*
Ciekawa jestem, jak rozwiążą sprawę tego romansu ^^
OdpowiedzUsuńWidać, że gazety szybko się zainteresowały wizerunkiem Iriny. Nie sądziłam, że tak szybko powiążą ją i tego całego Oliviera jako jedną całość.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Iriny, bo z jednej strony jest menagerka Carla zachowuje się dość wrednie. Jej zachowanie sugeruje, że traktuje Irinę jako przedmiot - mam nawet wrażenie, że ta współpraca między "tą dwójką" nie potrwa zbyt długo.
Ogromnie mnie urzekła postać panie Margarett, która jest wcieleniem dobra. Ona traktuje naszą główną bohaterkę niczym córkę i to jest cudowne.
Jestem ciekawa jak dalej się potoczą losy Iriny :)
Czekam na nowy.
Niestety, to jest duży mankament życia gwiazd, że nieodłącznym tego elementem są właśnie dziennikarze i gazety. Wiadomo, że to jest ich zawód i właśnie za to dostają pieniądze, ale są oni tak żądni afer i żerują na życiu prywatnym ludzi, że nie dziwię się ludziom publicznym, że mają tego momentami dosyć.
OdpowiedzUsuńWidać, że Irina właśnie należy do takiej grupy ludzi. Można zauważyć, że dziewczyna ma już trochę dosyć wtrącania się w jej życie prywatne o robienie z niego tak wielkiego halo, tym bardziej, że ma jakieś zasady moralne, szanuje się i chce być wzorem dla swoich słuchaczy. A niestety takie osoby są łakomym kąskiem dla dziennikarzy, niestety.
Pozdrawiam. xxx [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]