02. Samotność gwiazdy


Wielka trasa koncertowa Iriny Ross okazała się ogromnym sukcesem. Bilety sprzedawały się jak świeże bułeczki, dzięki czemu każda hala, w której grała wokalistka, pękała w szwach – także stadion Wembley. Ten ostatni koncert na wspomnianym stadionie, był niesamowitym widowiskiem dla oka i ucha. Fani wypowiadali się bardzo entuzjastycznie zachwalając młodą dziewczynę pod niebiosa. „Ona się nie oszczędza. Zawsze gra na sto procent” – to najczęstsze komentarze odnośnie Ross.
Obecnie Irina odpoczywa. Oprócz kilku kameralnych występów jej kalendarz nie ma żadnych terminów. Z naszego źródła wynika, że gwiazda ma urlop, a po leniwych dwóch tygodniach zabiera się za pisanie piosenek, komponowanie melodii i zbieranie nowego materiału na trzecią już płytę. 


Londyn miał swój specyficzny klimat. Mieszkało w nim wiele popularnych osób, ale kiedy przechadzali się szarymi ulicami angielskiej stolicy, pozostawali anonimowi. Wtapiali się w tłum Brytyjczyków, mimo iż większość mieszkańców się śpieszyło – do pracy, szkoły, do domu… Zewsząd słychać było rozdzwonione telefony, rozmawiających biznesmenów, wiecznie zmęczone gospodynie domowe z przedmieść, które w przerwie między jednymi a drugimi zajęciami swoich dzieci, na moment wyrywały się do ścisłego centrum, aby pooglądać sklepowe witryny.
Jednak jedno jedynie miejsce w centrum było wolne od tego wielkomiejskiego zgiełku. Mała kawiarenka usytuowana pod dużymi, monumentalnymi schodami, prowadzącymi do Muzeum Sztuki, była znana tylko nielicznym. Nie przyciągała swoim wystrojem, nie było w niej nic nadzwyczajnego, ot kanciapa z kilkoma stołami przykrytymi czerwonymi obrusami, z drewnianym barem i specyficznym zapachem starości. Ale ci, którzy znali ten lokal, nie potrafili oprzeć się urokowi tego miejsca. Największe wrażenie robiła gorąca czekolada, piwo imbirowe oraz świeżutkie croissanty pieczone według tajemnego przepisu przez właścicielkę „Soul Cafe”.
Kawiarnia ta była ulubionym miejscem Iriny. Przychodziła tam od zawsze, odkąd tylko ojciec pokazał jej swoje ulubione miejsca Londynu. Wśród London Eye, Stamford Bridge czy Hyde Park, „Soul Cafe” była na szczycie jego listy. Irina odwiedzała to miejsce zawsze, kiedy miała wolną chwilę bądź kiedy czuła potrzebę odpoczęcia od otaczającego ją świata. Świata głośnej muzyki, rażących świateł, wścibskich paparazzi, głośnych wielbicieli…
- Gorącą czekoladę oraz jednego rogalika, poproszę – powiedziała do tęgiej kobiety z sympatycznym uśmiechem, stojącej za ladą.
Irina zajęła swoje ulubione miejsce, tuż przy niewielkim oknie, z którego miała widok na nogi przechodniów. Czuła się tutaj całkowicie anonimowo, nikt nie wiedział, że w piwnicy ukrywa się sławna piosenkarka.
- Dawno cię u nas nie było – rzekła ekspedientka, przynosząc Irinie zamówienie.
- Tak… Miałam mnóstwo pracy. Zjechałam pół Europy z koncertami.
- Pewnie jesteś przemęczona.
- Dlatego tu przyszłam. Tutaj zawsze mogę miło spędzić czas – odparła z uśmiechem.
- Potrzebujesz czegoś jeszcze?
- Nie, dziękuję.
Jeszcze dziś wieczorem czekało ją spotkanie z kuzynem Aaronem oraz jego przyjaciółmi z drużyny piłkarskiej, w której grał. Tego typu zloty nie należały do ulubionych zajęć Iriny, ale obiecała, że zaśpiewa urodzinową piosenkę solenizantowi, więc nie mogła nawalić. Myślami wybiegała do wieczora, zastanawiała się w co się ubierze, jaki prezent kupi chłopakowi, który ma praktycznie wszystko lub co sam może sobie kupić, bo go po prostu na to stać. Myślała o czymś prostym i zwykłym, o czymś co wywołałoby uśmiech na twarzy Francuza, nawet wówczas, kiedy prezent okaże się kompletnie nie trafiony.
Z natłoku myśli wyrwał ją dzwonek wiszący pod sufitem i odzywający się za każdym razem, kiedy ktoś otworzy drzwi. Mimowolnie spojrzała w stronę wejścia. Ujrzała podstarzałego, siwego mężczyznę, z mocno zarysowanymi zmarszczkami i ciemnymi, poczciwymi oczami. Odziany był w szarą kurtkę oraz cienki, czarny szalik. Dłonie schowane miał głęboko w kieszeniach, bo tegoroczny wrzesień był naprawdę mroźny.
- Tata… – wyszeptała sama do siebie i dźwignęła się z miejsca.
Ich spojrzenia się spotkały. W oczach można było dojrzeć napływające łzy. Nie widzieli się od lat, przez telefon rozmawiali zdawkowo, kiedy przyszło do składania życzeń urodzinowych bądź świątecznych. Niesnaski rodzinne skutecznie zatruwały im życia, ale upór i żal nie pozwalały na pojednanie.
Mężczyzna zrobił mały krok w stronę Iriny. Szedł unikając jej spojrzenia. I kiedy wydawało się, że wreszcie ojciec i córka wpadną sobie w ramiona, on, jak gdyby nigdy nic, minął ją bez słowa.
Dziewczyna zamknęła oczy, policzyła do dziesięciu i przełknęła gorzkie łzy. Rzuciła na stolik banknot, szarpnęła za kurtkę i wybiegła z kawiarenki, wypadając wprost na zimną i otuloną chłodnym deszczem ulicę. Szła nie zważając na spadające z nieba chłodne krople i porywisty wiatr. Otuliła się szczelniej szalikiem i udała się w stronę swojego mieszkania, w którym mogła się zaszyć na resztę tego smutnego dnia.

~*~

- Cześć, Aaron – powiedziała do blondwłosego kuzyna, dostrzegając go w tłumie gości.
- Irina! Siemka! Co tam? Wow, rewelacyjnie wyglądasz! – rzekł, zachwalając jej białą sukienkę do połowy ud z czarnymi wstawkami po bokach.
- Dzięki. Słuchaj, gdzie jest Olivier? Chcę mu tylko wręczyć prezent, zaśpiewać i uciekam do domu.
- Co? Dlaczego? Stało się coś?
- Po prostu źle się czuję.
- Ściemniasz! Chodź – powiedział, chwytając ją za rękę i ciągnąc w stronę skórzanej kanapy w loży VIP-ów. – Opowiadaj. Widzę, że coś jest nie tak. Wiesz, że przede mną nic nie ukryjesz, Iri.
- Byłam dzisiaj w „Soul Cafe” i spotkałam ojca.
- I?
- I nic. Minął mnie. Nawet na mnie nie spojrzał! Wiesz jak ja się poczułam? Jak wyrzutek społeczeństwa. Własny ojciec mnie ignoruje. To cholernie boli.
- Czemu do niego nie zagadałaś?
- Bo to nie ja się go wyparłam, tylko on mnie wydziedziczył. Razem z matką! Oni powinni wyciągnąć rękę, a nie ja! Ja mam udane życie, to oni potrzebują kasy, aby wyjść z biedy.
- Wiem, że chowasz urazę, ale to twoi rodzice.
- Właśnie, więc powinni uszanować moje wybory, moje pasje, pragnienia, marzenia. Rozumiesz, Aaron? Olali mnie, kiedy najbardziej ich potrzebowałam. Myślałam, że im przejdzie, ale są równie uparci jak ja – powiedziała, wypijając haustem całą zawartość szklanki z alkoholem, którą kilka minut wcześniej podał jej kelner.
- Irina! Cześć! – Nagle przed nimi pojawił się Olivier z szerokim uśmiechem. – Cieszę się, że przyszłaś.
- Proszę, to dla ciebie – rzekła z bladym uśmiechem. – Nie wiedziałam, co ci kupić, bo przecież masz wszystko. To taki mały podarunek. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Piłkarz zdarł kolorowy papier i po chwili uświadomił sobie, że dzierży w dłoniach złotą płytę Iriny, którą otrzymała za swój debiutancki album.
- Wow, poważnie?! To dla mnie?
- Mówiłeś, że jesteś fanem, więc…
- Jestem, jestem! Największym na świecie.
- A teraz również najszczęśliwszym – rzucił kąśliwie Aaron. – Pogadamy później – rzekł do Iriny i zniknął w tłumie gości.
- Napijemy się czegoś? – zaproponował Francuz, zapraszając Irinę do baru. Dziewczyna miała dość dzisiejszego dnia, dlatego uznała, że upojenie alkoholowe będzie najlepszym sposobem na jego zwieńczenie.
Wieczór w towarzystwie Oliviera był najlepszą rzeczą jaka mogła przytrafić się w tej chwili Irinie. Mnóstwo wysokoprocentowego alkoholu, głośna muzyka, miły i zabawny rozmówca, beztroska, wyzwolenie i komfort. Czuła się wspaniale, kiedy nikt jej nie obserwował, nie zadawał zbędnych pytań, nie narzucał się.
Była normalna. Była wolna. Była sobą.
Kiedy jeszcze procenty nie uderzyły jej za bardzo do głowy, wykonała urodzinowe „Happy Birthday” dla Oliviera, poczym powróciła do solenizanta i resztę wieczoru spędziła z nim przy barze, kosztując przeróżnych, kolorowych drinków.
- Jak się bawisz? – zapytał Francuz, próbując przekrzyczeć głośną muzykę.
- Świetnie!
- Zabrałem ci cały wieczór. Jest już środek nocy.
- Poważnie? Szybko leci ten czas. Nie ma się co dziwić. W miłym towarzystwie tak bywa – rzekła, a na twarzy Oliviera pojawił się speszony uśmiech. – Chyba jestem pijana. Przeszkadza ci to?
- Skądże.
- Świetnie, bo mam dla ciebie propozycję.
Olivier spojrzał na Irinę i wyczekiwał kontynuacji. Nie był pewien, czy dziewczyna była świadoma swoich słów, czynów. Naprawdę dużo wypiła. Wzrok miała rozbiegany, mówiła dość niewyraźnie, jednak wciąż zachowywała swoją wrodzoną grację ruchów.
- Chodźmy do ciebie. Nie, lepiej do mnie. Zapraszam!
- Do domu?
Irina pokiwała twierdząco głową, wystawiając w stronę piłkarza swoje śnieżnobiałe zęby. Przegryzła dolną wargę, a kiedy chłopak zrobił to samo, rzuciła się na niego z namiętnym pocałunkiem. Poczuła na swojej talii silne dłonie Oliviera, które przyciągnęły ją do jego torsu. Wplótłszy palce w jego ciemne włosy, między kolejnymi pocałunkami, wyszeptała:
- Idziemy?
- Idziemy! 

__________
Powiem Wam, że pisanie idzie mi całkiem nieźle :) Może coś ciekawego wyjdzie z tego opowiadania :) 
Mam nadzieję, że nie będą Wam przeszkadzać zdjęcia wstawiane w tekst. Dzięki temu lepiej zobaczycie o czym piszę :) 

9 komentarzy:

  1. GENIALNE <3 Jestem wielką fanką ciebie i twojego stylu pisania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się pomysł z wstawianiem zdjęć do notki :)
    Co do rozdziału.. Rozumiem, że Irina poczuła się strasznie, jednak moim zdaniem, to Ona powinna wyciągnąć pierwsza rękę, bo to są jej rodzice, osoby starsze. Co do imprezy, to widzę, ze było grubo hehe :)
    Czekam na nowość, kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że Irina to bezpośrednia babka. Niczego się nie boi, albo przez alkohol stała się zupełnie inną osobą. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu się dzieje dopiero po drugim rozdziale . Nie ma to jak gdy człowiek jest bezpośredni. No, ale nie ukrywajmy, że oni już byli trochę wstawieni w szczególności Irina, więc nie ma , co się dziwić. Jeśli do czegoś między nimi dojdzie, to jestem pewna, że ona będzie tego żałowała i będzie jej głupio. Tak samo pewnie będzie głupio Oliverowi. No, ale tak się dzieje gdy człowiek wypije trochę za dużo. :D
    Zachowanie ojca dziewczyny w ogóle mi się nie podobało. Nie wiem czemu oni ją wydziedziczyli. Mam nadzieję, że za jakiś czas się dowiem .
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Odcinek mi się podobał. Ubóstwiam takie fragmenty, jak ten na temat Londynu. Naprawdę ładnie to opisałaś.
    Szkoda mi Iriny. Zachowanie ojca jest dość irytujące. Chociaż z drugiej strony mam wrażenie, że ojciec wstydzi się zrobić ten pierwszy krok. Przecież wiadomo nie od dzisiaj, że mężczyzna woli żyć w niezgodzie niż schować swoją dumę do kieszeni.
    Podobała mi się ta impreza. A Irina była naprawdę bezpośrednia w stosunku do Oliviera. Jednak w jakiś sposób jest to niesmaczne, bo w ogóle faceta nie zna i daje jemu taką propozycję. Chyba, że zakończy się to zupełnie inaczej niż ja pomyślałam :)
    Ja osobiście nie lubię zdjęć w rozdziałach. Jednak szanuję twoją decyzję co do zdjęć.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się ten pomysł. Naprawdę mi się podoba. Dodatkowym plusem jest Aaronuś, którego uwielbiam i dlatego też to opowiadanie spodobało mi się jeszcze bardziej. I już nawet pominę fakt, że Ramsey zachowuje się tu cholernie dziecinnie. Nie myśli, co mówi i zachowuje się jakby miał jakieś piętnaście lat.
    Szkoda mi Iriny. Brak wsparcia ze strony własnych rodziców musi być naprawdę bolesnym przeżyciem. Tym bardziej, że rodzice się jej wyrzekli...
    Jestem nieco zaskoczona ostatnią sceną. Widać alkohol robi swoje.
    Czekam na kolejny rozdział. Informuj mnie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. O co poszło? Musiało stać się coś naprawdę poważnego, skoro ojciec tak po prostu ją minął, jakby była kimś obcym. To smutne. Nie dziwię jej się, że nie potrafiła pohamować łez w tamtym momencie. Ból związany z odrzuceniem przez rodzinę na pewno jest nie do zniesienia. Dobrze, że chociaż na imprezie mogła o wszystkim zapomnieć i świetnie się bawić. Ale ta końcówka... oj, chyba nie była do końca świadoma, co robi. Oby potem nie żałowała. Haha, niech ich tylko jakiś paparazzi przyłapie. Nagłówki w gazetach na pewno będą ciekawe. :D Ale Olivier chyba nie zamierza tak po prostu wykorzystać nadarzającej się okazji? Dobra, ja rozumiem, że 99,9% facetów by skorzystało, ale myślałam, że on jest inny, lepszy. Ej, jeśli pójdą do łóżka ( wlicza się w to też stół, pralka, czy gdzie tam wylądują, podczas... ) to będę zawiedziona. Mam nadzieję, że on położy ją spać i tyle. Ech, łudzić to się mogę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, muszę przyznać, że Irina w kasze nie dmucha i działa naprawdę szybko. :-DD Ale zakładam, że to z powodu jej ojca, który jakby nie patrzeć, zachował się po prostu okropnie. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jakbym się czuła, gdyby to mnie tak po prostu olewali moi właśni rodzice... Rodzice są od tego, żeby nas wspierać, a nie porzucać w najważniejszym momencie. A przecież chęć zrobienia kariery to nie jest żaden grzech, wręcz przeciwnie! Można na tym wiele zarobić i spokojnie utrzymać całą rodzinę, której przecież z tego co widzę się nie przelewa! No nic, mam nadzieję, że sprawa się jednak jak najszybciej wyjaśni. ;-))
    [http://rok-w-raju.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba i powiem że zszokowało mnie to że Oli i Irina tak szybko się hm... pocałowali? No i przykro że jej ojciec się tak w stosunki do niej zachowuje.

    OdpowiedzUsuń