Irina Ross, znana wokalistka młodego pokolenia, wystąpi dzisiaj wieczorem
na stadionie Wembley w ramach swojej trasy koncertowej „Diamonds are forever”.
Będzie to ostatni występ młodej gwiazdy w ramach wspomnianej trasy. Bilety na
to wydarzenie zostały wyprzedane w dwa tygodnie od otworzenia kas. Irina
podbija sceny nie tylko rodzinnej Anglii, ale także całego europejskiego świata
muzyki. Zdobywa serca młodych nastolatków i wzbudza zazdrość w rówieśniczkach,
jednak niewątpliwie nie przeszkadza jej to odnosić ogromnych sukcesów.
Dzisiejszy koncert będzie również ostatnim oficjalnym występem młodej
piosenkami. Ross zapowiedziała, że po trasie koncertowej skupi się na nagraniu
nowego albumu, którego premiera zaplanowana jest na przyszły rok. Nie pozostaje
nam nic innego jak życzyć Irinie kolejnych sukcesów, a państwu niezapomnianych wrażeń
podczas jej show.
- Dziękuję wam, kochani! –
krzyknęła blondynka do mikrofonu, wywołując tym samym salwę oklasków i
entuzjastycznych krzyków u swoich fanów zgromadzonych na stadionie. Ubrana w
skąpą czarną sukienkę, z rozpuszczonymi włosami i ekstrawaganckim makijażem,
stała w świetle jupiterów na ogromnej scenie, mając doskonały widok na
zgromadzoną publiczność. – Dzięki za wspaniałe pół roku, za wszystkie koncerty
w całej Europie, za wsparcie i miłość, za listy i pozdrowienia, za energię,
która dodaje mi mocy każdego dnia! Dzięki wam mam po co żyć i tworzyć.
Jesteście najwspanialszymi fanami na świecie! Mam nadzieję, że niebawem
zobaczymy się znowu! Uważajcie na siebie i wracajcie bezpiecznie do domu!
Kocham was! – krzyknęła i skłoniła się głęboko przed rozentuzjazmowanym tłumem.
Posłała kilka uśmiechów oraz niewidzialnych całusów, i zniknęła za kulisami
sceny, zmęczona, wykończona, ale równie szczęśliwa.
- Genialny koncert! Moje
gratulacje! – Do Iriny doskoczyła jej agentka, Carla Mitchell. – Porwałaś tłum
i powaliłaś ich na kolana! Jutro będą o tym pisać wszystkie gazety!
- Dzięki. Mamy teraz coś w planie
czy mogę iść do garderoby?
- Jutro masz wywiad w radiu, ale
nic poza tym. Widziałam w strefie VIP twojego kuzyna, pewnie cię zaraz
odwiedzi. Nie siedźcie za długo. Zasługujesz na odpoczynek. Poradzisz sobie?
- Tak, w porządku.
- To ja spadam! Umówiłam się na
kolację z jednym z organizatorów. Trzymaj się, ślicznotko!
- Cześć, Carla!
Irina odprowadziła wzrokiem swoją
agentkę, poczym wolnym krokiem udała się w stronę garderoby. Wchodząc do środka
zauważyła stół zastawiony jej ulubionym jedzeniem oraz mnóstwem prezentów:
czekoladkami, maskotkami oraz kwiatami z poprzyczepianymi karteczkami.
Przeczytała kilka z nich, odbierając gratulacje od znanych i lubianych
londyńskich sław. Mimowolnie się uśmiechnęła i poczłapała do łazienki, aby
wziąć prysznic.
Przebrała się w wygodne dżinsy,
trampki oraz czarny top, a na wierzch zarzuciła szarą, sportową bluzę.
Wszystkie osobiste rzeczy zapakowała do torby, którą przewiesiła sobie przez
ramię. Była gotowa do wyjścia, ale wówczas rozległo się pukanie do drzwi. Nie
była w nastoju na odwiedziny rozszalałych fanów bądź wścibskich dziennikarzy,
ale słynęła z nieskazitelnego wizerunku, dlatego przybrała sztuczny uśmiech na
twarz i odtworzyła drzwi.
Ku jej wielkiej radości za
drzwiami stał jej ukochany kuzyn, z którym się wychowywała – Aaron. Znali się i
rozumieli jak rodzeństwo, od zawsze bardzo dobrze się dogadywali. Aaron był
jedyną osobą, którą chciałaby mieć zawsze przy sobie, bo przy nim nie musiała
niczego udawać.
- Aaron! – krzyknęła, rzucając mu
się na szyję. – Cieszę się, że cię widzę. Wchodź!
Irina uchyliła szerzej drzwi, aby
przepuścić kuzyna. Zaraz za nim do pomieszczenia wszedł wysoki brunet, którego
Aaron przedstawił jako kolegę z drużyny.
- To Olivier. Zaprosiłem go na
koncert, bo wisiałem mu przysługę, a poza tym wczoraj miał urodziny.
- Naprawdę? To wszystkiego
najlepszego.
- Dzięki. Super koncert, świetnie
się bawiłem.
- Byłaś niesamowita! Nieziemska,
genialna, fantastyczna!
- Daj już spokój, Aaron – zaśmiała
się. – Siadajcie. Chcecie coś do picia, do jedzenia? Cały stół jest do waszej
dyspozycji – dodała, wskazując na masy jedzenia zalegające w kącie.
- Pewnie, że nie pogardzę – rzucił
Aaron i zabrał się za pałaszowanie.
- Co słychać? – Irina nalała
niegazowanej wody do szklanki i zajęła miejsce na kanapie obok Oliviera.
- Wczoraj graliśmy mecz i
strzeliłem bramkę! – ekscytował się Aaron.
- Zdolniacha!
- Rozumie się samo przez się! A ty
jak tam? Koniec trasy i co teraz?
- W zasadzie to nic się nie
zmieni, tyle że zostaję w Londynie. Wciąż mam wywiady, sesje, jakieś gościnne
występy w programach, ale z tak dużymi koncertami na razie basta. Jestem
wykończona i muszę naładować baterie.
- Wracasz do domu?
- Nie, do mojego mieszkania.
- Nie odwiedzisz rodziców?
- Dobrze wiesz jaki mam z nimi
kontakt – powiedziała, upijając łyk wody i posyłając skrępowany uśmiech
Olivierowi.
- To skoro zostajesz w Londynie,
może wpadniesz na naszą imprezę – zaproponował Aaron. – Olivier miał urodziny,
ale jeszcze nie wyprawił przyjęcia. Robimy je w przyszłą niedzielę w klubie. Fajnie
będzie jak wpadniesz. Może nam coś zaśpiewasz…
- To dobry pomysł – zawtórował koledze
francuski napastnik. – Będę bardzo szczęśliwy, jeśli zaszczyci nas swoją
obecnością taka gwiazda.
- Olivier, daj spokój! – zaśmiał się
Aaron. – Jaka z niej gwiazda! Pochodzi z tej samej wiochy co ja!
- Zamknij się, Ramsey!
- Co? Prawda w oczy kole?! – zarechotał.
– Przyznaj się lepiej jak brzmi twoje prawdziwe nazwisko!
- Zaczynasz mnie wnerwiać, Aaron!
- Rossenberg! – wrzasnął i
wybuchnął niepohamowanym śmiechem. – Ale Ross brzmi bardziej światowo!
Irina posłała kuzynowi srogie
spojrzenie, ale młody piłkarz Arsenalu Londyn nic sobie z tego nie zrobił. Zataczał
się niepohamowanym śmiechem, niemalże kładąc się na podłodze. Dziewczyna
poczuła jak jej policzki różowieją. Wszyscy wierniejsi fani znali jej
pochodzenie oraz nazwisko, ale nie lubiła, kiedy o tym przypominano. Nie była
związana ze swoją rodziną i robiła wszystko, aby się od niej odciąć, dlatego
też niewybredne żarty kuzyna bardzo działały jej na nerwy.
Przepraszająco spojrzała na kolegę
Aarona i odstawiając szklankę z wodą na stolik, wyszła do łazienki. Do oczu
napłynęły jej łzy, ale nie chciała tego nikomu pokazywać. Sama nie wiedziała,
dlaczego słowa młodego chłopaka tak bardzo na nią wpłynęły. Może poczuła się
upokorzona przed Olivierem, może przywołało to przykre wspomnienia z
dzieciństwa i wczesnej młodości… Zazwyczaj nie reagowała tak na wspomnienie
prawdziwego nazwiska, ale po półrocznej trasie nie miała już sił i teraz
wszystko się w niej kumulowało. Potrzebowała odpoczynku.
- Ej, Irina, nie chciałem! –
usłyszała za drzwiami. – Przepraszam. Wszystko w porządku?
- Tak, Aaron. Nie martw się, nie
gniewam się. Jestem po prostu zmęczona i lepiej będzie jak już pójdziecie.
- No dobra. Zadzwonię do ciebie.
- Okay. Przeproś za moje
zachowanie swojego kolegę, ale nie pożegnam się z wami osobiście. Trzymajcie
się!
- Jeszcze raz przepraszam –
powiedział, odchodząc od drzwi. – Chodźmy, Irina ma zły dzień.
Blondynka wytarła chusteczką
spływające łzy, a kiedy usłyszała charakterystyczny trzask zamykanych drzwi,
wyszła z łazienki. Nasunęła na nos ciemne okulary i przewiesiwszy przez ramię
torbę, zebrała się do wyjścia. Wreszcie może pojechać do swojego mieszania,
usytuowanego w centrum angielskiej stolicy. Tak dawno tam nie była, że już nie
pamiętała jak ono wygląda.
Nagle usłyszała pukanie.
Przewróciła ze zdenerwowaniem oczami. Znów to samo… Czy ludzie dadzą jej
wreszcie święty spokój? Skończyła swoją pracę na dzisiaj. Ileż można?!
- Tak? – Wyjrzała na zewnątrz, a
jej oczom ukazał się brunet, który jeszcze kilka minut temu spokojnie siedział
na jej kanapie. – Olivier?
- Przepraszam, zapomniałem kurtki.
- Proszę – powiedziała,
zapraszając go do środka. Jednak odniosła wrażenie, że kurka Oliviera spokojnie
spoczywa na jego barkach. A ludzie zazwyczaj nie noszą dwóch palt, prawda? –
Jesteś pewien, że chodziło o kurtkę? Może zgubiłeś telefon albo kluczki
samochodowe…
- Yy… W zasadzie to przyszedłem,
aby ponowić zaproszenie. Wiesz… na tą moją imprezę urodzinową. Widziałem, że
Aaron cię zdenerwował. Ten chłopak ma do tego piekielny talent. W naszej szatni
nawet najspokojniejszego Mertesackera potrafi wyprowadzić z równowagi. Chciałbym
cię za niego przeprosić, bo to mój pomysł był, aby cię odwiedzić po koncercie. Bardzo
chciałem cię poznać, bo lubię twoją ostatnią płytę. Mam ją w samochodzie i
ciągle jej słucham. Byłbym zaszczycony jakbyś zechciała zaśpiewać na mojej
imprezie. Oczywiście mogę zapłacić…
- Spokojnie – zaśmiała się. –
Wpadłeś w jakiś słowotok!
- Co? Ah… no tak…
- Aaronem się nie przejmuj, jestem
do tego przyzwyczajona. Nie robi tego specjalnie, on po prostu taki jest. Za
dobrze go znam, aby się na niego długo gniewać. A jeśli chodzi o twoją imprezę…
Muszę spojrzeć w kalendarz, ale jeśli nie będę miała planów, to z chęcią
wpadnę.
- Naprawdę?! Wow, rewelacyjnie!
- Ale coś za coś.
- Słucham.
- Mówiłeś, że masz samochód. Może
odwieziesz mnie do domu?
- Jasne, z przyjemnością!
- Przy okazji mogę ci podpisać tą
płytę.
- Lepszego prezentu nie mogłem
sobie wymarzyć.
- Świetnie – powiedziała z
uśmiechem. – Idziemy?
- Naturalnie.
__________
Aaron z twojego opowiadania to dzieciuch, a przynajmniej tak jawi się w rozdziale powyżej. Irina to ładne imię, dla ładnej i zdolnej dziewczyny, a twojej bohaterce nic nie brakuje jak widzę : ) Opowiadanie to ciekawy pomysł, nie wiedziałam że kibicujesz Arsenalowi :) Życzę powodzenia w pisaniu i tego by wena Ci dopisywała zawsze. Informuj mnie o nowościach, a w najbliższym czasie nadrobię zaległości na innych twych blogowych opowiadaniach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Z tym moim kibicowaniem Arsenalowi to trochę kiepsko, bo Premier League w zasadzie nie lubię. Ale jeśli mam jakiś zespół wybrać z Anglii, to właśnie Arsenal ze względu na dwóch Niemców - Mertesackera i Podolskiego. :)
UsuńNo u mnie bezsprzecznie byłby to Liverpool, tym bardziej kiedy wciąż w szeregach jest Stevie :)
UsuńAle miło będzie poczytać twoje spojrzenie na ligę angielską i obyczajowość brytoli.
Pozdrawiam ;)
Spodziewałam się, że wybierzesz Liverpool, bo czytałam Twoje opowiadanie o Stevenie :)
UsuńArsenal Londyn.. Nie przepadam za tym klubem, ale liga angielska do mnie przemawia. Irina (takie ronaldowe imię ;p) ma sławę, pieniądze, talent, ale wydaje mi się, że czegoś jej brakuje.. Jestem ciekawa co wymyśliłaś tym razem :)
OdpowiedzUsuńA mi się wydaje, że Olivier to wszystko sobie zaplanował :D Ale mi się tam może wydawać .
OdpowiedzUsuńOj Aaron , Aaron :D
To zobaczymy, co się stanie na imprezie. Czeka na 1 :*
świetnyyyyyyyyyyyyy rozdział
OdpowiedzUsuńcelu$ka
Świetne to jest, ja za piłką nożną nie przepadam za bardzo i wgl tam nie znam tych wszystkich graczy, ale opowiadane mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć? Irina to wschodząca gwiazda, ale ma wsparcie w kuzynie. Ta jej menadżerka też nie najgorsza, ale zobaczymy, może coś zrobi? A Oliver to mi się wydaje, że coś ma do Iriny i to zaproszenie na swoją imprezę nie było takie przypadkowe :)
OdpowiedzUsuńDodałam się do obserwowanych, będę śledzić tę historię!
Ta Irina tak strasznie kojarzy mi się z Ronaldo. :D
UsuńAkurat do Arsenalu Londyn mam szacunek. Lubię ligę angielską, ale bez wielkiego szału.
OdpowiedzUsuńIrina wydaje mi się niezwykłą kobietą. Możliwe, że ma sławę, ale jednocześnie posiada takie "coś", co przykuwa uwagę. Da się naprawdę lubić, no i jest taka niezwykle normalna bez względu, co robi w danym momencie.
Aaron mnie irytuje. On jest jak taki buc, który nie zważa na uczucia innych. Nie kontroluje tego co mówi w stosunku do drugiej osoby.
Olivier mnie urzekł. Złapał mnie z serce i jestem nim zauroczona. Dobrze wychowany, przeprasza za kumpla, czyli dżentelmen, jak na moje oko.
Zaczęłaś w dość eksperymentalny sposób. Pokazałaś nam zupełnie inny obraz tego jak można zacząć daną historię. Jestem zafascynowana tą historią i jestem ciekawa jak to dalej wszystko się potoczy. Bo początek wyszedł fenomenalnie.
Czekam na nowy.
p.s. Na resztę twoich blogów przybędę etapami, że tak to ujmę. Mam dość sporo zaległości, więc musisz cierpliwie poczekać :)
Jak to możliwe, że masz aż tyle pomysłów na tak świetne opowiadania?
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twoja kreacja Iriny. Pomimo że jest sławna, to nie zachowuje się jak zapatrzona w siebie gwiazdeczka. Świadczy o tym chociażby to, że zgodziła się zaśpiewać na imprezie Oliviera, choć w ogóle go nie zna i w tym samym czasie mogłaby robić coś lepszego. Chociaż... może zrobiła to tylko dlatego, że to kolega jej kuzyna. W ogóle to wydaje się być całkiem przyjazna. Jestem ciekawa, czy Oliviera i Irinę coś połączy. Haha, opowiadanie ledwo się zaczęło, a ja już domagam się wątku miłosnego. Masz ładny nagłówek :D
C.U.D.O.W.N.E! To ejst świetne, cudowne, jest Olivier, czyli jestem twoja. Cieszę się abrdzo że będziesz pisać tego bloga, ciekawy wątek, nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńJest Olivier, jest Aaron, JEST ARSENAL, więc jestem ja!
OdpowiedzUsuńZ moim czasem na czytanie jest strasznie kiepsko, ale postaram się czytać. Aaron tutaj jest zupełnym przeciwieństwem mojego osobistego wyobrażenia, ale podoba mi się to. Czasem dobrze jest spojrzeć na bohatera z nieco innej perspektywy. Olivier. Kurczę, powiem szczerze, że początkowo widziałam go tylko jako zwykłego przystojniaka, ale teraz mam do niego ogromną słabość. Wydaje mi się, że Irina też taką słabość odczuje. Jestem ciekawa ich dalszych losów.
Pozdrawiam.
A i prawidłowo, że z angielskich drużyn wybierasz Arsenal!