Śpieszymy z radosnymi nowinami! Jak dowiedział się „Dziennik londyński”
od kuzyna Iriny Ross, piłkarza Aarona Ramseya, słynna piosenkarka oraz jej
chłopak, Olivier Giroud, pogodzili się. Para obecnie przebywa w domu rodzinnym
dziewczyny, gdzie Irina wraca do zdrowia.
Na razie nie ma żadnych nowych informacji na temat tego, co tak
naprawdę działo się z Ross przez ostatnie dni. Wiadomo, że dziewczyna zniknęła,
ale odnalazła się poprzedniej nocy. Czekamy na pierwszą wypowiedź samej
zainteresowanej w tej sprawie. Wszystko owiane jest tajemnicą, a fani
piosenkarki na pewno chcą wiedzieć jak czuje się ich idolka.
Irina zbudziła się o poranku i z
przyjemnością stwierdziła, że znajduje się w silnych ramionach Oliviera. Już
dawno nie spała tak dobrze i teraz znała powód swojego niewyspania. Brakowało
jej tego ciała, zapachu jego skóry i miarowego bicia serca Francuza.
Nie chciała go obudzić, ale nie
mogła się powstrzymać przed pocałowaniem go. Złożyła delikatny i subtelny
pocałunek na jego szyi, poczym uśmiechnęła się sama do siebie. Nie śniła. On
naprawdę był z nią, leżał w tym samym łóżku, w łóżku, które nigdy nie gościło
męskiego ciała. Kiedy mieszkała w domu rodziców nie w głowie jej byli chłopcy.
Jej celem była muzyka i swój cel osiągnęła.
- Dzień dobry – mruknął Olivier,
leniwie otwierając oczy. – Nie śpisz?
- Przepraszam, nie chciałam cię
obudzić.
- Jak tak ma wyglądać pobudka, to
możesz mnie budzić codziennie – zażartował i wbił się w jej usta. – Jakie są
plany na dzisiaj?
- Chciałabym jeszcze pobyć trochę
z rodzicami, ale wiem, że ty musisz wracać do Londynu – powiedziała smutno.
- Niestety. Trener jest
wyrozumiały, ale czas wracać do treningów.
- W Londynie trwa teraz pewnie
niezłe oblężenie mojego domu. Nie będę miała spokoju w mieście. Tutaj mogę
odpocząć i wykurować się – dodała i zakasłała.
- Powinien zobaczyć cię lekarz.
Ale masz rację, lepiej będzie jak tu zostaniesz. Mogę przyjechać do ciebie po
treningu i zostać, jeśli twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko.
- Porozmawiam z nimi.
- Wstajemy? Jestem głodny jak
wilk. Zjadłbym konia z kopytami.
- To wstawajmy – rzekła z
uśmiechem. – Przygotuję śniadanie.
Irina oraz Olivier narzucili na
sobie cieplejsze ubrania i razem wyszli do salonu, który sąsiadował z pokojem dziewczyny.
Przy stole siedział ojciec, popijając herbatę i rozmawiając z Aaronem. Jego
obecność była sporym zaskoczeniem, ale zapewne i on chciał spotkać się z
kuzynką po tych smutnych wydarzeniach ostatnich dni.
- No, proszę! Jest zguba! Cała i
zdrowa!
- Nie powiedziałbym, że taka
zdrowa – wtrącił Olivier i przywitał się z rodzicami swojej dziewczyny.
- Cześć, Aaron – rzekła Irina,
całując chłopaka w policzek.
- Gdzieś ty była tyle czasu, co?
- Aaron, proszę cię… Wiem, że
postąpiłam lekkomyślnie, ale…
- Lekkomyślnie?! Czy ty sobie
wyobrażasz co my wszyscy czuliśmy?!
- Aaron, daj spokój – rzekł twardo
Giroud.
- Nie! Nie dam spokoju! – warknął
i dźwignął się z miejsca. – Wszyscy głaszczecie ją po głowie, a jej potrzebny
jest porządny ochrzan! Postąpiłaś głupio i egoistycznie, a nie lekkomyślnie! Co
ci strzeliło to tego pustego łba, hę?!
- Nie wiem, Aaron. Zagubiłam się!
- Zgubić to się można w lesie,
wiesz?! W dupie ci się chyba poprzewracało! Za dobrze masz w życiu. Zgrywasz z
siebie biedną i smutną Irinkę i do głowy ci nie przyszło, że wszyscy, którzy
cię kochają, martwią się o ciebie!
- Aaronku – wtrąciła się pani
Rossenberg. – Irina już zrozumiała swoje błędy.
- Guzik prawda! Posłuchaj mnie
teraz uważnie – zwrócił się do blondynki. – Jeśli jeszcze raz wywiniesz taki
numer, jeśli jeszcze raz znikniesz bez słowa, jeśli nie przyjdziesz do mnie ze
swoimi problemami, to normalnie cię chyba za nogi powieszę, rozumiesz?! Jak w
ogóle mogłaś pomyśleć, że cię nienawidzę?! Po cholerę ja mieszkam w tym Londynie,
hę?! Zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze! – powiedział i przytulił Irinę.
- Przepraszam – zaszlochała mu w
ramię.
- I przestań już ryczeć, głupia dziewojo,
bo wyglądasz okropnie.
- Dzięki.
- Jestem szczery do bólu. I zawsze
do usług – dodał, spoglądając jej w oczy i całując w policzek. – Nie rycz, no!
– rzekł, wycierając jej łzy. – Przyzwyczaiłem się już, że doprowadzam kobiety
do łez, ale zazwyczaj ma to miejsce w łóżku lub podczas moich żartów.
- Aaron! – skarcił go pan
Rossenberg. Piłkarz podniósł ręce do góry w geście obronnym i ze śmiechem
usiadł przy stole.
Irina usiadła na kanapie i
odrzuciła głowę do tyłu.
- Herbaty? – zapytał Olivier,
stawiając bagaże przy wejściu i kierując się w stronę kuchni.
- Poproszę.
Blondynka była potwornie zmęczona,
ale cieszyła się, że wreszcie wróciła do własnego mieszkania. Wychodziła z
niego zrozpaczona i samotna, a wróciła odmieniona i pogodzona z najbliższymi.
Nigdy nie przypuszczałaby, że tak właśnie się stanie.
- O czym myślisz? – zapytał
chłopak, wręczając jej gorący kubek i siadając obok niej.
- O wszystkim po trochu.
- O mnie? – zaśmiał się, kręcąc
zabawnie brwiami.
- Chciałbyś – powiedziała,
uderzając go poduszką leżącą obok. – Myślę o rodzicach.
- Nie martw się. Wybaczyli ci
wszystko.
- Wiem, ale martwi mnie sposób w
jaki żyją. Chciałabym im pomóc, ale obawiam się, że nie przyjmą mojej pomocy.
- Zrób wszystko, aby stało się
inaczej.
- Łatwo powiedzieć. Wiesz…
Myślałam o kupnie domu. Mogliby zamieszkać ze mną.
- Wybacz, ale jakoś nie widzę
twoich rodziców w Londynie. Starych drzew się nie przesadza.
- Ale jakby wybrać dom na
obrzeżach? I tak zawsze wszędzie jeżdżę samochodem, a dodatkowe dwadzieścia
minut drogi mnie nie zbawi.
- Myślę, że to dobry pomysł.
Pogadaj z nimi na ten temat.
- Nie omieszkam.
- Jednak wydaje mi się, że ciągle
coś cię trapi. Powiedz mi o co chodzi – poprosił, zakładając jej włosy za ucho.
Irina spojrzała w oczy chłopakowi i zebrała się na szczerą rozmowę.
- Ostatnio dużo rozmawiamy, ale
omijamy jeden temat. Musimy porozmawiać o twojej żonie i dziecku.
- Hm… – Olivier zarzucił ramię na
barki dziewczyny. – Lorie to dla mnie historia. Poznaliśmy się dawno temu,
byliśmy jeszcze szczylami nic nie wiedzącymi o dorosłym życiu. Pewnego razu
zaszaleliśmy i wpadliśmy. Kiedy jej rodzice dowiedzieli się o ciąży wymusili na
nas ślub. A potem zaczęło się psuć. Patrick pojawił się na świecie, a ja
wówczas przechodziłem przez dobry okres w swojej karierze. Nie ukrywam, że ich
zaniedbywałem. Z Lorie zdecydowaliśmy się na przerwę, stąd separacja, bo
sądziliśmy, że to się to jeszcze naprawić.
- I nie udało się?
- Jak widać. Oddalaliśmy się od
siebie coraz bardziej. Potem musiałem wyjechać do Londynu i stan separacji
utrzymał się do dziś.
- Masz kontakt z synem?
- Oczywiście. Jak tylko mogę
jeżdżę do Francji, często z nim rozmawiam przez telefon, ale jest jeszcze
bardzo mały i niewiele rozumie. Jest dla mnie ważny, pomagam Lorie w jego
utrzymaniu. Jestem ojcem i staram się sprostać temu wyzwaniu, ale nie jest to
łatwe, kiedy dzieli nas tyle kilometrów.
- Myślisz o powrocie do ojczyzny?
- Może kiedyś, ale na pewno nie
teraz. Iri, co jest? – zapytał, zauważając jej strapioną minę. – Boisz się, że
pewnego dnia zapragnę tam wrócić i naprawić relacje z Lorie i dzieckiem?
- No, coś w tym stylu.
- Posłuchaj mnie teraz bardzo
uważnie – rzekł, chwytając w dłonie jej twarz i zmuszając Irinę, aby spojrzała
mu w oczy. – Jesteś dla mnie najważniejsza i bardzo cię kocham. Chcę się
rozwieść z Lorie, aby móc ożenić się z tobą.
- Olivier, ja…
- Wiem, że jesteśmy dopiero na
początku naszej drogi, ale mam nadzieję, że nastanie czas, kiedy zaczniemy
poważnie myśleć o naszym związku. Patrick to mój syn i zawsze będzie dla mnie
ważny. Pragnę, abyś go poznała i polubiła, ale musimy wszystko rozegrać na
spokojnie i powoli. Wiedz, że nie planuję wracać do Francji bez ciebie. Jeśli
nie chcesz, w porządku. Zostaniemy w Londynie, bądź gdziekolwiek tylko
zechcesz. Pojadę za tobą nawet na Grenlandię.
- To słodkie – wyszeptała,
rzucając mu się na szyję. – Dziękuję ci, że jesteś.
- Cała przyjemność po mojej
stronie – zaśmiał się.
__________
Od początku miał to być mało ambitny blog, który powstał pod wpływem chwili. Miałam dość tematu traumatycznej adopcji, alkoholizmu, zdrady, beznadziei, nieszczęścia i wewnętrznego rozdarcia, który zafundowałam bohaterom swoich pozostałych blogów, które pisałam równorzędnie z tym.
Choć i tu dramatów nie zabrakło, to były one inne niż tam. I cieszę się, że napisałam to opowiadanie, bo było dla mnie jak rozładownie emocji i rozluźnienie mózgownicy.
Dziękuję, że tu byliście i znosiliście moje bazgroły :)
Mam nadzieję, że się zobaczymy na innych blogach.
Od teraz jestem tutaj:
"Przyzwyczaiłem się już, że doprowadzam kobiety do łez, ale zazwyczaj ma to miejsce w łóżku lub podczas moich żartów." AARON, WYJDŹ. XDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńTak, chyba to opowiadanie było inne od poprzednich. Oczywiście czasem Irina zachowywała się irracjonalnie, ale winę można zwalić na Carlę, bo to przecież ona najwięcej mieszała, więc o tych złych momentach mogę zapomnieć. :D Najważniejsze że skończyło się to dobrze - Aaron nakrzyczał, Oliver się wytłumaczył i zadeklarował co do wspólnego życia z Iriną, ona się pogodziła z rodzicami... Wszystko zmierza ku lepszemu.
Dziękuję za tę historię ;)
Przyszedł Aaron, zrobił z siebie macho i zniknął. Hehehe.
OdpowiedzUsuńFajnie że wszyscy się ze sobą pogodzili i jest takie szczęśliwe zakończenie. Masz rację, ten blog jest wyjątkowo bez żadnych tragizmów. Dziękuję, że postanowiłaś go napisać, bo jest/był naprawdę świetny :)
Pozdrawiam.
No w koncu Irina wyjaśniła sobie wszystko z Olivierem. Z rodzicami też sie układa. W końcu po tych wszystkic h przygodach Irina bedzie mogła byc w pełni szczęśliwa. :-)
OdpowiedzUsuńTo my Ci dziękujemy za tą historię. Do zobaczenia :-*
Zakończyłaś w naprawdę ładny sposób to opowiadanie. Może i nie stworzyłaś jakiś wielkich dramatów, ale pokazałaś też równie ważne rzeczy.
OdpowiedzUsuńBardzo cieszy mnie fakt, że Irina wreszcie pogodziła się z rodzicami. Na pewno z czasem dadzą się namówić na jakiś domek na obrzeżach, bo w gruncie rzeczy jest to wspaniały pomysł, no i jest ICH, mimo wszystko jedyną i kochaną córeczką.
Pogodziła się z Oliverem, więc poszła po rozum do głowy. Jak można kłócić się z takim facetem, no! No dobra... Może i miałam ważny powód, ale mogła zachować się bardziej dorośle czy racjonalnie, a nie zniknęła ot tak z podkulonym ogonem. Chociaż może musieli przez to przejść, żeby w końcowym rozrachunku cieszyć się swoim szczęściem :)
Uwielbiam Aarona. Jego monolog było po prostu boski :D Nie spodziewałam się, że tak wydrze się na "biedną" Irinę. A ten tekst: "Przyzwyczaiłem się już, że doprowadzam kobiety do łez, ale zazwyczaj ma to miejsce w łóżku lub podczas moich żartów" to mnie normalnie powalił na kolana i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
Co by tutaj jeszcze napisać? Zakończyłaś szczęśliwie, więc jestem usatysfakcjonowana. Obyś stworzyła jeszcze lepsze opowiadanie niż te, które aktualnie zakończyłaś.
Pozdrawiam.
Aaron, jesteś ZAJEBISTY :) Normalnie nadal się z niego śmieje, ale ok :D
OdpowiedzUsuńCo do Iriny i Oliviera.. Widać, że są dla siebie stworzeni. Mam nadzieje, że zostaną ze sobą na zawsze :)
Hahaha uwielbiam Aarona! No ale w końcu ktoś powiedział to co myśli Irinie. Cieszę się, że to się tak skończyło:) Równie dobrze, mógłby być inny koniec tej historii. Ja jednak lubię opowiadania kończące się happy endem:) Tak czy inaczej dziękuję Ci za tę historię:) Czasem mnie rozśmieszała, często smuciła, ale była wyjątkowa. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńAaron jaki cudowny kuzyn :D Ale szkoda, że to już koniec, bo lubiłam to opowiadanie. Ale dobrze, że Irina i Olivier wyjaśnili sobie wszystko i wszystko dobrze się dla nich zakończyło :)
OdpowiedzUsuńKoniec? ;<< Szkoda, wielka. Ale najważniejsze, że się pogodzili i że znów są razem. Aron miał rację, ale mógł jej to trochę łagodniej przekazać, haha. Ech, pewnie się powtórzę, ale tak bardzo nie lubię, jak ktoś kończy opowiadanie, bo będzie mi go brakować. No, ale z drugiej strony gratuluję, że dotrwałaś do końca. :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cie do Liebster Awards
OdpowiedzUsuńWięcej u mnie :)